Zamieszanie z testami i nagłe zmiany decyzji. Kto wytłumaczy Natalii Maliszewskiej bałagan podczas IO w Pekinie?

(Fot. ANNA KLEPACZKO/ 400mm.pl)

Pozytywna w dniu startu na 500 metrów, a kilka godzin później … negatywna, aż do teraz. W nocy z 5 na 6 lutego wyciągnięta z izolatki o 3 nad ranem trafiła z hotelu do wioski olimpijskiej. Czy to zbieg okoliczności? Czy ktoś mógłby to wytłumaczyć – przede wszystkim naszej łyżwiarce?

Maliszewska w ostatnich dniach przeżywała największe dramaty w swoim sportowym życiu. Igrzyska dla łyżwiarki miały rozpocząć się od startu na koronnym dystansie 500 metrów. Wieczorem w piątek, 4 lutego, PKOl ogłosił, że Maliszewska pomyślnie przeszła badania i wraca do wioski. 12 godzin później, w dniu startu, test na COVID-19 okazał się pozytywny. W miejsce Maliszewskiej trafiła debiutująca na IO Kamila Stormowska. Nasza mała radość to fakt, iż Kamila trenuje na co dzień w Gdańsku i reprezentuje barwy Stoczniowca.

Kamila nie umiała cieszyć się z olimpijskiego debiutu i ze łzami w oczach wyznała, że „to Natalka powinna dziś jechać, to ona powinna walczyć o medale”.

NEGATYWNE – TO DOBRE

Natalia Maliszewska ostatecznie wróciła do olimpijskiej gry. Negatywne testy pozwoliły wrócić na lód. Jednak to nie był koniec olimpijskich niespodzianek. Łyżwiarka do poniedziałkowego treningu przebierała się… w magazynku na różne rzeczy, także te niepotrzebne. I tak właśnie poczuła się Natalia, gdy weszła, by przebrać się przed treningiem. Nie tak wyobrażała sobie olimpijskie salony. Organizatorzy postanowili, że ze względów bezpieczeństwa Polka wciąż nie może przebywać w towarzystwie innych sportowców.

W środę, w południe Natalia Maliszewska sprawdzi się w rywalizacji drużyn mieszanych. W piątek wystartuje indywidualnie na 1000 m i…. nie jest bez szans. Oby sportowa złość nie spętała nóg, tylko dodała skrzydeł.

Karolina Sołtaniuk/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj