Zabrakło mocy. Osłabiony Trefl nie dał rady Jastrzębskiemu

(Fot. PAP/Adam Warżawa)

Nie było drugiej sensacji w drugim meczu Trefla z Jastrzębskim Węglem. Mocno osłabiony zespół gdańskich lwów przegrał 0:3. Drużyna zmagała się z takimi problemami, że na pozycji atakującego spotkanie kończył środkowy Karol Urbanowicz. Teraz czas na regenerację, decydujące spotkanie w środę w Jastrzębiu-Zdroju.

Trefl do meczu przystąpił mocno osłabiony. Na papierze wszystko się zgadzało, ale przed spotkaniem kilku zawodników zmagało się z przeziębieniami. Niektórzy wystąpili po prostu nie w pełni sił. I widać było od początku, że lepiej mecz rozpoczęli goście, Jastrzębski szybko zbudował przewagę i przy 5:10 o przerwę poprosił Michał Winiarski. Poskutkowało, bo jego zespół zaczął grać bardziej cierpliwie, często ponawiał akcje i powolutku odrabiał straty. Do remisu efektownym atakiem z drugiej linii doprowadził Bartłomiej Lipiński przy 16:16. Spotkanie się wyrównało, Trefl potrafił przytrzymać wynik, ale w końcówce jednak gdańszczanie się mylili. Przy 22:23 zablokowany przez Łukasza Wiśniewskiego został Mateusz Mika. I choć w kolejnej akcji się poprawił, broniąc pierwszą piłkę setową, to drugiej już się nie udało. Patryk Łaba zdecydował się na pełne ryzyko, ale zaserwował w siatkę.

Gospodarze świetnie wystartowali w drugiej partii, mieli wyraźną przewagę, ale też z każdą minutą słabli. Parkiet musiał w końcu opuścić Mariusz Wlazły, zastąpił go Kewin Sasak, który w ogóle pierwotnie miał nie zagrać. I meczu nie dokończył, ale w tym secie powalczył. Gdańszczanie prowadzili 12:8, ale wtedy rozbroił ich Benjamin Toniutti. Zagrywką celował w Mateusza Mikę i w trzech akcjach blokiem zatrzymani zostali Mika i Lipiński, który dorzucił też atak w aut. Przy czwartej próbie Francuz dorzucił as serwisowy i był remis. Ogromne emocje wzbudziła końcówka, a konkretnie kontrowersyjne decyzje sędziów. Przy 22:23  arbiter odgwizdał błąd Lukasa Kampy, co wzbudziło wściekłość na trybunach i spore protesty gospodarzy. Na nic się to zdało, punkt otrzymał Jastrzębski, a strat nie udało się już odrobić. Trefl przegrał 23:25.

SET DO ZAPOMNIENIA

A trzeci set? O nim trzeba jak najszybciej zapomnieć. Po pierwsze  dlatego, że wynik zupełnie się rozjechał (14:25), a po drugie, ponieważ w perspektywie decydującego starcia o półfinał ta partia nie ma znaczenia. Gdańszczanie w dwóch pierwszych setach, ale też w dwóch ostatnich spotkaniach, pokazali, że mogą być dla Jastrzębskiego groźni. Szansa, by zrobić coś wielkiego, jeszcze jest. Decydujący mecz w środę w Jastrzębiu-Zdroju.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj