Wynik lepszy niż gra. Bezbramkowy remis piłkarzy Lechii w Wiedniu daje nadzieje na awans

Mecz Rapid Wiedeń – Lechia Gdańsk (Fot. Radio Gdańsk/Tymoteusz Kobiela)

Zakończył się mecz w Wiedniu, gdzie tamtejszy Rapid podejmował Lechię Gdańsk. To spotkanie można podsumować krótko: wynik jest lepszy, niż gra gdańszczan. Co ważne, bezbramkowy remis daje nadzieje na awans do trzeciej rundy eliminacji do Ligi Konferencji.

Lechia zaczęła z Tobersem w roli defensywnego pomocnika, Paixao w ataku i Clemensem na skrzydle. Na ławce rezerwowych pozostał m.in. Zwoliński. Trener Tomasz Kaczmarek dokonał zatem istotnych korekt względem dwóch wcześniejszych spotkań w tym sezonie.

INICJATYWA PO STRONIE GOSPODARZY

Zgodnie z przewidywaniami inicjatywa od początku meczu należała do piłkarzy Rapidu. Już w czwartej minucie w mało komfortowej sytuacji znalazł się Kristers Tobers, który za faul został ukarany żółtą kartką. Lechia grała bardzo ostrożnie, odkładając strzelanie goli na mecz rewanżowy. W Wiedniu skupili się na tym, by stracić ich jak najmniej, a jak się uda to żadnego.

Rapid przeważał, ale sytuacji bramkowych nie było zbyt wiele. W 14′ strzał Grulla obronił bez problemów Dusan Kuciak, W 22′ po stracie Tobersa Burgstaller strzelił tuż nad poprzeczką.

Najlepszą sytuację mieli jednak gdańszczanie. W 25′ Durmus idealnie wrzucił piłkę na głowę stojącego na linii pola bramkowego Flavio Paixao. Ten uderzył poprawnie, ale na drodze do siatki znalazła się noga bramkarza gospodarzy – Hedla. To był sygnał, że z Wiednia można wywieźć nawet coś więcej niż wymarzony remis. Tym bardziej, że gra się wyrównała, a gospodarzom brakowało pomysłu na sforsowanie mądrze prowadzących grę gości.

Widać było, że będący w przebudowie zespół Rapidu potrzebuje czasu . Wiedeńczycy mają za sobą w tym sezonie tylko jeden mecz wygrany w krajowym pucharze 1:0. Ich przewaga w pierwszych minutach wynikała zatem bardziej z przesadnego respektu Lechii niż z atutów własnych.

MOCNI PO PRZERWIE

Lechia na drugą część wyszła znakomicie usposobiona. W 49′ Kristers Tobers w potężnym zamieszaniu strzelił w kierunku bramki gospodarzy i trafił w poprzeczkę. Strzały Nalepy i Gajosa nie przyniosły efektu. W rewanżu we własnym polu karnym znakomicie zachował się Clemens.

OBRONA CZĘSTOCHOWY

W 55′ mieliśmy kolejne zamieszanie w polu karnym Lechii, ale obronną ręką wyszedł Kuciak, mimo iż był faulowany. Poirytowany nieskutecznością swoich piłkarzy trener Rapidu przeprowadził potrójna zmianę, co przyniosło efekt w postaci osiągnięcia wyraźnej przewagi.

Zareagował na to Tomasz Kaczmarek, który odwołał z boiska Paixao, Durmusa i Terrazzino, desygnując w ich miejsce Zwolińskiego, Conrado i Kałuzińskiego.

Do końca pozostawało niespełna pół godziny, ale obraz gry nie uległ zmianie. Rapid dominował, a Lechia nie potrafiła znaleźć argumentów w ofensywie.

W 69′ piłka odbiła się od nóg Nalepy, dopadł do niej Burgstaller, ale fatalnie spudłował. W 72′ boisko opuścił nieźle grający Tobers, którego zastąpił Jarosław Kubicki. Upragniony remis był coraz bliżej, ale czujność była jak najbardziej wskazana.

Nie zastosował się do tych wytycznych Dusan Kuciak. Gdański bramkarz wyszedł przed pole karne, gdzie potknął się o jednego ze swoich kolegów, szczęśliwie ze sposobności do rozstrzygnięcia meczu na swoja korzyść gospodarze nie skorzystali. Jednak ich przewaga wciąż była wyraźna.

W 83′ spisujący się dosyć przeciętnie Cristian Clemens usiadł na ławce a w jego miejsce na placu pojawił się Kacper Sezonienko.

Przewaga Rapidu rosła. Błędy popełniali Gajos i Kuciak, na szczęście bez konsekwencji.

Zamiast odsieczy Wiednia mieliśmy obronę Częstochowy. Decydująca bitwa odbędzie się na Polsat Plus Arenie w czwartek 28 lipca.

Włodzimierz Machnikowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj