Trefl osłabiony, ale znów zwycięski. Gdańszczanie pewnie pokonali Cerrad Enea Czarnych Radom

(Fot. PAP/Adam Warżawa)

To miał być dużo trudniejszy mecz. Trefl zagrał z dwoma teoretycznie rezerwowymi zawodnikami w pierwszej szóstce, w dodatku obaj to przyjmujący. Mikołaj Sawicki i Jakub Czerwiński spisali się jednak bardzo dobrze, a gdańszczanie pewnie pokonali Cerrad Enea Czarnych Radom 3:0 (25:21, 25:21, 25:20).

Przed meczem najbardziej trzeba było obawiać się, jak gdańszczanie poradzą sobie na przyjęciu. Piotra Orczyka nie zobaczymy już do końca sezonu, a zdolny do gry nie był też Jan Martinez Franchi, choć w trakcie trwania spotkania zadaniowo pojawił się na parkiecie. Parę przyjmujących stworzyli więc Mikołaj Sawicki i młody Jakub Czerwiński. I poradzili sobie zaskakująco dobrze. W pierwszym secie Trefl miał 69% pozytywnego przyjęcia przy zaledwie 32% rywali. Gdańszczanie lepiej wyglądali też na zagrywce i przełożyło się to na może nie imponującą, ale konkretną przewagę. Gospodarze wygrali tę partię 25:21.

BLOK POPRACOWAŁ

W drugim secie przyjęcie Trefla było już wyraźnie gorsze, to przełożyło się na słabszą skuteczność w ataku, ale za to gdańszczanie lepiej popracowali blokiem i tym elementem zdobyli 6 punktów. Rywale ryzykowali na zagrywce, co zawsze wiąże się z popełnianiem błędów, ale te powinny być bilansowane przez asy serwisowe. Punktowych zagrywek radomianie w drugiej partii jednak nie mieli. Trefl wykorzystał swój dobry moment, od remisu 8:8 wyszedł na 15:9 i spokojnie wygrał ostatecznie 25:21.

PEWNE ZWYCIĘSTWO

Mądrze grał Lukas Kampa, korzystając z bardzo dobrze dysponowanych Bartłomieja Bołądzia i Karola Urbanowicza, ale też samemu kiwając czy atakując. Swoją bardzo dużą jakość znów potwierdzał też Luke Perry, libero jest w naprawdę imponującej formie i daje zespołowi mnóstwo jakości. Goście pogubili się w trzeciej partii, nie potrafili przełamać serii punktowej Trefla przy zagrywce Kampy i gospodarze wyszli na prowadzenie 12:7. Jacek Nawrocki szukał impulsów, próbował zmian, ale jego drużyna już nie odżyła. Walczyła jednak ambitnie, na tyle, że goniący piłkę Paweł Rusin uderzył głową w bandy reklamowe i polała się krew. Ambicja jednak nie wystarczyła. Trefl wygrał 25:20 i cały mecz pewnie 3:0. Statuetkę dla MVP zasłużenie odebrał Perry.

To było bardzo dobre spotkanie ekipy Igora Juricicia, gdańszczanie wykorzystali swoje atuty, a słabości potrafili zamaskować. Braki kadrowe są, ale potencjał wśród rezerwowych też jest i tym razem zaprocentował.

Trefl Gdańsk – Cerrad Enea Czarni Radom 3:0 (25:21, 25:21, 25:20)

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj