Polska reprezentacja czuje żal po meczu z Argentyną. Michniewicz: zabrakło wiary we własne siły

(fot. PAP/EPA)

Mecz z Argentyną przyniósł upragniony od dawna awans do 1/8 finału. Trzeba jednak też pamiętać, że zakończył się przegraną 0:2. Jak powiedział „Gazecie Gdańskiej” Czesław Michniewicz, trener reprezentacji Polski, im więcej czasu upływa po meczu, tym większy drużyna czuje żal.

– Zabrakło odwagi i wiary we własne siły. Argentyna nie zagrała wielkiego meczu, grali przewidywalnie i jednostajnie. Nasi chłopcy grali nerwowo i ze zbyt dużym respektem do rywala. Trudno formowaliśmy grę, wymianę piłki. Zbyt dużo niedokładności i nonszalancji. Bramkowe sytuacje rywali powstawały po własnych błędach i niedokładnych podaniach. W takich warunkach trudno było zagrozić drużynie, która zaliczana jest do grona faworytów. Po czasie jest dużo żalu i równie dużo radości. Suma summarum po 36 latach awansowaliśmy do 1/8 finału mistrzostw świata – skomentował Michniewicz kilka godzin po meczu.

„JESTEM GOTOWY DO KOREKT W SKŁADZIE”

Przed polskimi piłkarzami w niedzielę mecz z Francją. – Ten mecz musi być inny w naszym wykonaniu. Musimy obudzić w sobie odwagę, to, czego zabrakło w meczu z Argentyną. Jestem gotowy do korekt w składzie. Muszę postawić na fantazję i szybkość. Z tak zachowawczą grą jak ostatnio możemy ponieść dotkliwą porażkę. Francuzi są groźniejsi ofensywnie niż Argentyńczycy. Jeśli drużyna chce tworzyć swoją historię, musi przebijać sufity. Wstąpiliśmy w drabinkę z Francją, Anglią i Brazylią i to jest zarówno przerażające, jak i piękne. Tylko wielka wiara we własne możliwości i niesamowita odwaga może dać nam raj i wieczną chwałę. Narażam się na miano „oszołoma”, ale tylko tacy mogą łamać bariery – przyznał w rozmowie z „Gazetą Gdańską”.

„CHCEMY NOWYCH BOHATERÓW”

Michniewicz podkreślił, że wierzy w drużynę, którą kieruje. – Tu są ludzie, którzy dużo potrafią. Brakuje im jedynie jakiegoś niezwykłego impulsu. Może mecze o ćwierćfinał i półfinał spowodują, że ci chłopcy przejdą samych siebie i zbudują swoją markę, miejsce w historii polskiego futbolu. Nie chcemy przez kolejne 50 lat tylko chwalić się zagraniami Deyny, Laty czy Szarmacha. Chcemy nowych bohaterów: Szczęsnego, Lewandowskiego i Glika. Jak nie teraz to kiedy? – podsumował.

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj