Podwójna roszada na pozycji atakującego. Bołądź odchodzi, wrócić ma Sasak

(Fot. Jerzy Bartkowski / KFP)

Zaledwie rok trwała przygoda Bartłomieja Bołądzia w Gdańsku. Po bardzo dobrym sezonie atakujący odchodzi z Trefla i rusza na podbój stolicy. Drugie podejście do ekipy gdańskich lwów ma zrobić wracający z Czech Kewin Sasak.

Bołądź w Gdańsku spędził zaledwie rok. Trafił do Trefla ze Ślepska Malow Suwałki i pod wodzą Igora Juricicia stał się bardzo łakomym kąskiem na rynku transferowym. Rozegrał 32 spotkania, zdobył 566 punktów. Popisał się 44 asami serwisowym, dołożył do tego 41 punktów blokiem. Ośmiokrotnie został też MVP meczu. Puentą świetnego sezonu było powołanie do szerokiej kadry reprezentacji Polski.

– Bardzo dziękujemy Bartkowi za miniony sezon i wszystkie punkty zdobyte dla Trefla. Bardzo się cieszymy, że Bartek otrzymał powołanie do szerokiej reprezentacji Polski i mamy nadzieję, że czas w Gdańsku był kolejnym krokiem w jego rozwoju. Można powiedzieć, że przez te ostatnie miesiące na widok Bartka wszyscy się uśmiechali, bowiem na treningi przychodził on z głośnikiem, więc był szatniowym DJ-em i źródłem pozytywnych wibracji. Życzymy Bartkowi dalej takiej dobrej energii, kolejnych kroków w przód w karierze, a teraz trzymamy przede wszystkim kciuki za jego grę w biało-czerwonych barwach – mówił w oficjalnym komunikacie Prezes Trefla Gdańsk Dariusz Gadomski.

SASAK WRACA DO GDAŃSKA

Kolejnym przystankiem Bołądzia będzie Projekt Warszawa. To oczywiście teoretycznie jeszcze informacje nieoficjalne, ale mówi się o tym otwarcie od wielu tygodni, a pod postem Trefla Gdańsk na Instagramie, w którym klub żegna atakującego, Piotr Nowakowski zamieścił komentarz: „Dziękujemy i prosimy o więcej”.

W Treflu przetasowanie na pozycji atakującego będzie więc całkowite, ponieważ karierę zakończył Mariusz Wlazły. W rolę „dwójki” na stałe wejdzie Aleksiej Nasevich, który już w tym sezonie pokazywał się na parkietach, a „jedynką” ma zostać Kevin Sasak. W Gdańsku kibice znają go doskonale, podczas pierwszego pobytu nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei. Teraz – po rocznej przerwie – ma dostać drugą szansę.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj