Degradacja Lechii jest przesądzona niezależnie od wyników trzech ostatnich spotkań. Po fatalnym finiszu, na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu, gdańszczanie stracili matematyczne szanse na utrzymanie.
Od zwycięskiego meczu ligowego z Miedzią Legnica upłynęły dwa miesiące. W tym czasie Lechia w siedmiu meczach zdobyła zaledwie jeden punkt, strzelając dwa gole. Swego dorobku w Mielcu nie poprawi Łukasz Zwoliński, który będzie pauzował za żółte karki. Podobny los spotka Michała Nalepę. Nie zagra również zmagający się z kontuzją Conrado.
SZANSA MŁODYCH
W trzech ostatnich spotkaniach trener David Badia pośle do boju trzech zawodników, którzy mieszczą się w limicie 22 lat. Pozwoli to na wywiązanie się z obowiązujących przepisów i uniknięcie kar finansowych. Do dyspozycji szkoleniowca pozostają Kacper Sezonienko, Dominik Piła, Jakub Kałuziński oraz Bartosz Brzęk.
Mimo nieuniknionej degradacji hiszpański szkoleniowiec zapowiada ambitną walkę do końca. – Jest wymagany limit minut dla młodzieżowców i chcemy go wypełnić. To jedno z najważniejszych zadań na końcówkę sezonu. Dlatego w Mielcu wystawię trzech młodych zawodników. Poza tym są z nami bardzo długo i zasługują na tę szansę. Chcemy też zrobić wszystko, aby zająć 16., a nie obecne 17. czy też ostatnie miejsce. W trzech meczach zamierzamy zdobyć jak najwięcej punktów – zapewnił na przedmeczowej konferencji prasowej
BILANS BADII
Hiszpański szkoleniowiec pracę w Lechii zaczął od bezbramkowego remisu ze Śląskiem Wrocław. Potem było pięć przegranych meczów, choć w meczu z Pogonią zespół zagrał nieźle. O degradacji zadecydowało spotkanie z Zagłębiem Lubin przegrane 1:3.
Kontuzje i brak skuteczności to zdaniem trenera przyczyna tak spektakularnych niepowodzeń. – Od kiedy jestem trenerem, czyli od sześciu tygodni, wielu kluczowych zawodników było kontuzjowanych, co w dłuższej perspektywie uniemożliwiało prowadzenie normalnych zajęć. Do tego dodałbym stosunek bramek zdobytych do straconych. Powinniśmy być bardziej skuteczni. Natomiast jeśli chodzi o zaległości wobec piłkarzy, to również ma to pewien wpływ na postawę zespołu. Jedni odczuwają to bardziej, inni mniej, jesteśmy jednak profesjonalistami. Ja w 100 procentach jestem skoncentrowany na najbliższych meczach. To jest bardzo trudny moment dla całej drużyny. Nikt nie chciał do tego doprowadzić i nikt się tego nie spodziewał. W szatni panuje ogólne przygnębienie, smutek, ale trzeba znaleźć światełko w tunelu, jakieś pozytywne strony. Nie jest łatwo odzyskać w tej sytuacji motywację, ale jesteśmy profesjonalistami i musimy wydostać się z tego impasu – zadeklarował szkoleniowiec.
CO ZE STADIONEM?
W pierwszoligowej perspektywie przed Lechią kilka istotnych pytań. Wiadomo, że zespół mecze nadal rozgrywać będzie na Polsat Plus Arenie. Miejski obiekt przy Traugutta 29 pozostanie treningowym. Nowy prezes Ziemowit Deptuła z perspektywy sezonu przegranego sportowo swą aktywność skupił na kwestiach organizacyjnych. Oficjalne stanowisko w najistotniejszych kwestiach ma zaprezentować po ostatnim meczu.
Podobną strategię przyjął dyrektor sportowy – Łukasz Smolarow, który nie chce wypowiadać się w kwestiach transferowych. Wiadomo, że podczas spotkania z Legią warszawa 20 maja z gdańskimi kibicami pożegnają się Łukasz Zwoliński, Flavio Paixao i prawdopodobnie Michał Nalepa. Z Lechii odejdzie też Jakub Kałuziński.
Ilkay Durmus i Jarosław Kubicki już w styczniu przedłużyli kontrakty odpowiednio do 2026 i 2025 roku. Obaj z pewnością nie zakładali, że świadczenie pracy będą wykonywać na zapleczu ekstraklasy.
Wobec dwumiesięcznych zaległości finansowych może dojść do rozwiązywania kontraktów z winy klubu. Według Tomasza Włodarczyka z Meczyki.pl piłkarze nie otrzymali pieniędzy za luty i marzec oraz czwarte miejsce w poprzednim sezonie i udział w Lidze Konferencji.
Włodzimierz Machnikowski/mm