Miał być hit, wielkie starcie, mecz gigantów. Była demonstracja siły. Polscy siatkarze w pięknym stylu pokonali Brazylijczyków 3:0 (26:24, 25:21, 25:20) i awansowali do półfinału Ligi Narodów. W nim zmierzą się z Japonią.
Ergo Arenę szczelnie wypełnili kibice spragnieni emocji. I nie zawiedli się, bo Polska z Brazylią stworzyły bardzo dobre widowisko, najlepsze w fazie ćwierćfinałowej. Nawet jeżeli nie wszystko funkcjonowało w drużynie gospodarzy idealnie, bo choćby Bartosz Kurek musiał opuścić parkiet w drugim secie po dwóch efektownych czapach, jakie zanotowali na nim goście.
Ale po kolei. Polacy zaczęli z Wilfredo Leonem i Aleksandrem Śliwką na przyjęciu. I ta para spisywała się co najmniej dobrze, choć Brazylijczykom nie brakowało ognia. W razie potrzeby szybko na parkiecie meldował się Bartosz Bednorz. W pierwszej partii żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie większej przewagi. Maksymalnie była dwupunktowa, czyli – biorąc pod uwagę klasę drużyn – żadna. Kluczowa była końcówka, w której inicjatywę początkowo mieli Brazylijczycy. Przy 22:23 Polacy zagrali środkiem, doprowadzając do remisu. Kolejną akcję wygrali jednak goście i mieli setową. Zepsuli jednak zagrywkę, w kolejnej akcji Polacy zatrzymali Honorato i było 25:24. Kolejna akcja była bardzo zagmatwana, najlepiej odnalazł się Aleksander Śliwka. Najpierw na siatce, później prosząc o weryfikację wideo. Sędziowie przyznali mu rację, a Polacy wygrali set.
(Fot. Tymoteusz Kobiela/Radio Gdańsk)
Drugą odsłonę biało-czerwoni rozpoczęli od prowadzenia 7:2, ale później stopniowo je trwonili, by w końcu przegrywać 16:17. To był chwilowy kryzys, bo od 18:18 zaczął się kolejny sprint gospodarzy. Zdobyli sześć punktów, stracili tylko dwa i przy 24:20 Polacy mogli spokojnie zamykać set, mając w zanadrzu cztery piłki setowe. Pierwszą Brazylijczycy obronili za sprawą Alana. Przy drugiej Polacy cztery razy nie skończyli akcji, ale Honorato w kontrze pomylił się, trafił w aut. Biało-czerwoni wygrali 25:21.
(Fot. Tymoteusz Kobiela/Radio Gdańsk)
Brazylijczycy wrócili do gry, odżyli, ale cóż mieli zrobić, jeżeli Polacy w polu zagrywki wyglądali fenomenalnie. Tłukli bez litości. Leon zapewnił komfort w środkowej części seta, Bieniek poprawił w końcówce, dając prowadzenie 21:17. W tym momencie kibice już podnieśli się z siedzeń i zaczęli odliczanie. Swoje w polu serwisowym zrobił Łukasz Kaczmarek. Nie był to as, ale na tyle odrzucił rywali od siatki, że świetnie w obronie zagrać mógł Paweł Zatorski, a przy sytuacyjnym ataku Leona przeciwnicy dotknęli siatki. Było 23:18. Wielkich emocji już nie było, goście obronili jedną piłkę meczową, przy drugiej już skapitulowali.
O finał Polacy zagrają z Japonią, a Stany Zjednoczone z Włochami. Półfinały w sobotę o 17:00 i 20:00.
Polska – Brazylia 3:0 (26:24, 25:21, 25:20)
Tymoteusz Kobiela/raf