Flavio Paixao: piłkarze Arki na pewną będą prowokowali. Najważniejszy na boisku jest spokój

(Fot. Krzysztof Mystkowski / Agencja KFP)

Cristiano Ronaldo to Mr. Champions League. Flavio Paixao śmiało można nazywać Mr. Derby Trójmiasta. Dwa hat-tricki, łącznie dziesięć goli w meczach przeciwko Arce Gdynia. Jaki jest przepis na sukces? Zapytaliśmy o to byłego kapitana biało-zielonych, który deklaruje, że Lechię będzie wspierał w Portugalii. Wielkie Derby Trójmiasta w piątek o 20:30 na Stadionie Miejskim w Gdyni i na antenie Radia Gdańsk.Jaka jest tajemnica bohatera derbów?

Mówisz o bohaterze i tajemnicy, a to jest praca. Bardzo dużo czasu pracowałem na te momenty, na nazwisko. Reputacja jest zawsze najważniejsza. Jestem bardzo dumny z moich rekordów. Zawsze byłem jednym z najlepszych w derbach, pomagałem i dałem dużo radości kibicom.

Zawsze mówiłeś nie tylko o pracy na boisku, ale też o mentalności. Myślę, że w kontekście derbów mentalność jest jeszcze ważniejsza niż zazwyczaj.

Podczas derbów ludzie są bardzo zdenerwowani, dotyczy to też wielu piłkarzy. Jest dużo stresu. Ja bardzo lubiłem te mecze. Bardzo lubiłem presje, pełen stadion. To było motywujące. Kibice przychodzili do szatni, mówili, jak ważny jest ten mecz. Każda osoba w klubie musi rozumieć, jak ważne to jest spotkanie, najważniejsze w sezonie. Później, na boisku, byłem zawsze spokojny, dawałem z siebie wszystko. Kluczem było chyba to, że nigdy nie byłem podczas meczu zdenerwowany. Stres nigdy nie pomaga. Piłkarze Arki zawsze byli bardzo zestresowani, zdenerwowani. Ja to wykorzystywałem.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY Z FLAVIO PAIXAO:

W jakichś sposób ich podszczypywałeś, prowokowałeś? Był trashtalk?

Ja nigdy nie prowokowałem, nie wzbudzałem awantur z innymi piłkarzami. Wszyscy wiedzą, kto powodował awantury ze mną albo z moim bratem. Po moim pierwszym golu w derbach zawsze już był ogień podczas meczów, ale ja nigdy nie prowokowałem. Po prostu robiłem swoje. Zawsze prowokowali piłkarze Arki, kibice zawsze oczywiście też robią swoje. Ja jednak zawsze byłem spokojny, koncentrowałem się na meczu. Na boisku liczą się inteligencja, umiejętności i walka. Na Arce ciąży bardzo duża presja, bo w ekstraklasie nigdy z nami nie wygrali.

Ciekawe, że mówisz „z nami”. Nie ma Cię już w klubie, ale chyba dalej się mocno z Lechią identyfikujesz?

Oczywiście, to jest mój klub.

Opowiedz o Twoich najbardziej pamiętnych derbach. To będą te z hat-trickiem, kiedy prowadziliście 4:0?

Ja najlepiej wspominam te, kiedy w ostatniej minucie zdobyłem bramkę i wygraliśmy w Gdyni 1:0. To były chyba moje najlepsze, najbardziej emocjonujące, najważniejsze derby. Graliśmy w Gdyni, strzeliłem gola w ostatniej minucie, to był dla mnie piękny dzień. Pamiętam też te, o których mówiłeś. Zdobyłem hat-trick, jedną bramkę strzelił Peszko. W innych też strzelałem, więc mam bardzo dużo momentów, które będę pamiętał.

Był też taki mecz, kiedy prowadziliście 2:0, też zdobyłeś bramkę, a skończyło się 2:2. Straciliście gola w ostatniej minucie. To było duże rozczarowanie?

Mieliśmy ten mecz pod kontrolą, później popełniliśmy kilka błędów. Tak czasami jest. Pamiętam, że zawsze mówiłem, że nawet jeżeli stracimy gola, to musimy być spokojni, grać dalej swoje. Najważniejsze jest, żeby nie przegrać, ja nigdy z Arką nie przegrałem i myślę, że będziemy tę serię kontynuować.

Wspominamy najprzyjemniejsze dla Ciebie derby, również te mniej przyjemne. A najbardziej zwariowane? 4:3 po czterech rzutach karnych i golu samobójczym?

Tak, tylko szkoda, że nie było kibiców! Z nimi byłoby to coś niesamowitego. Znów wygraliśmy w ostatniej minucie, szkoda, że nikogo nie było na trybunach.

Jaką dałbyś dziś radę piłkarzom Lechii? Jak się przygotować, ci zrobić, jak podejść do przeciwnika?

Na przygotowanie do meczu każdy ma swój sposób.

Ale powinien robić to samo, co zawsze, czy jednak coś szczególnego?

Wszystko zależy od każdego indywidualnie, chodzi o to, jak myślisz o tym meczu. Ja zawsze przygotowywałem się tak samo. Oczywiście, podczas derbów emocje i mentalność się zmieniają, ale przygotowanie do meczu było u mnie zawsze takie samo. Ważne było, że przed meczem kibice przychodzili do szatni. To była bardzo ważna motywacja, lubiłem to. Tak samo, kiedy czekali przy hotelu. Na boisku zawsze szukałem błędów piłkarzy Arki, miałem spokojną głowę. Widziałem dużo stresu u piłkarzy Arki i to wykorzystywałem. Ostatecznie strzeliłem w derbach dziesięć goli. Myślę, że każdy, kto w piątek wyjdzie na mecz, musi wiedzieć, jak ważne jest to spotkanie. Dla klubu, kibiców. Na boisku trzeba walczyć do ostatnich sekund, mieć spokojną głowę. Jestem pewny, że przeciwnik będzie szukał kontrowersji i afer. Ważne, żeby pamiętać, że jesteś tam, by grać w piłkę, nawet jeżeli przeciwnik chce grać czasem w inny sport.

Na koniec: kto jest faworytem i jaki typujesz wynik?

Faworytem zawsze jest Lechia, to jest oczywiste, proste. Myślę, że mamy teraz dobry moment w lidze. Wygramy 2:0, nieważne, kto strzeli. Będę oglądał mecz i kibicował w Portugalii.

Rozmawiał Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj