Lechia może awansować już w ten weekend. Liczyć musi nie tylko na siebie, ale też na… Arkę

(Fot. Krzysztof Mystkowski/KFP)

Lechia po sobotnim meczu z GKS-em Tychy może świętować już awans do Ekstraklasy. Samo zwycięstwo jednak nie wystarczy, choć bardzo zbliży do celu. Aby kibice biało-zielonych otworzyli szampany już w ten weekend, muszą trzymać kciuki za Stal Rzeszów lub… Arkę Gdynia. 

Aby po ewentualnym zwycięstwie w sobotę u siebie z Tychami Lechia mogła już świętować awans do Ekstraklasy, Arka w piątek musi pokonać Podbeskidzie. Jeśli tak się stanie, żółto-niebiescy będą mieli 61 punktów, a Lechia po wygranej nad tyszanami będzie miała 62 punkty. Ponieważ gdańszczan i gdynian czeka bezpośredni mecz, wiadomo, że oba zespoły nie będą mogły skończyć sezonu z dorobkiem 62 punktów. Nie będzie więc możliwości na „małą tabelkę” z udziałem Lechii, Arki i GKS-u Katowice, która byłaby niekorzystna dla biało-zielonych. Oznacza to, że jeśli w piątek Arka pokona Podbeskidzie, a Lechia GKS Tychy, gdańszczanie będą mogli w sobotę przed swoją publicznością świętować powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej po sezonie przerwy.

Strata punktów Arki w Bielsku-Białej nie przekreśla jednak szans Lechii na pewny awans jeszcze w najbliższej kolejce. Po ewentualnej wygranej nad Tychami biało-zielonym wystarcza remis bądź porażka GKS-u Katowice w meczu ze Stalą Rzeszów, który rozpocznie się chwilę po zakończeniu spotkania Lechia – GKS Tychy. W takim przypadku biało-zieloni będą mieli 12 lub 11 punktów przewagi nad zespołem z Katowic, a w puli do końca sezonu do zdobycia pozostanie ich już maksymalnie 9.

NAJWAŻNIEJSZE JEST ZWYCIĘSTWO

Powyższe kryteria dadzą awans Lechii tylko w przypadku zwycięstwa nad tyszanami, a to również nie będzie łatwe zadanie. Pomijając fakt, że gdańszczanie w ostatnim spotkaniu niespodziewanie ulegli Stali Rzeszów, Tychy mają o co grać. Sobotni rywale Lechii zajmują trzecią pozycję w tabeli, a ewentualna przegrana – w przypadku zwycięstwa Arki z Podbeskidziem – przekreśli ich szanse na bezpośredni awans. GKS będzie więc zmotywowany, ale taka również powinna wyjść do tego spotkania Lechia, która powinna zaprezentować na boisku sportową złość po wpadce ze Stalą.

Fanem takich spekulacji nie jest jednak trener Lechii Szymon Grabowski. Szkoleniowiec nie kalkuluje i stawia przede wszystkim na zwycięstwa swojego zespołu. – Nie muszę spędzać czasu z kalkulatorem ani dużo się zastanawiać. Wiem, że dla nas najważniejsze jest zwycięstwo z Tychami. Nawet jeśli to nam nie da bezpośredniego awansu, to będziemy bardzo blisko realizacji celu. Wiemy, ile waży ta wygrana. Nie możemy budować presji, że tym meczem musimy zrobić wszystko. My to chcemy robić tak, jak do tej pory, czyli krok po kroku – powiedział podczas konferencji prasowej.

– Przygotowujemy się solidnie i z pełną koncentracją. Przeciwnik na pewno bardzo wysoko zawiesi nam poprzeczkę. Oba zespoły mają w tym sezonie te same cele. Jest sportowa złość, która wciąż siedzi w nas po porażce w Rzeszowie i to będzie widoczne od pierwszej do ostatniej minuty meczu. Musimy być w stanie postawić się w walce fizycznej – dodał trener.

Mecz Lechii z GKS-em Tychy odbędzie się w sobotę na Polsat Plus Arenie Gdańsk. Pierwszy gwizdek o godzinie 17:30.

 

Jakub Krysiewicz

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj