Wądołowski: Spadł mi kamień z serca

wodolowski

Dziś pierwszy raz po sześciu latach będę mógł spokojnie zasnąć – mówi Radiu Gdańsk uniewinniony burmistrz Helu. Mirosław Wądołowski przyznał, że w chwili odczytywania wyroku spadł mu ogromny kamień z serca. Ostatnie sześć lat to nie było sześć lat spokoju, mówił w rozmowie z naszym reporterem Maciejem Bąkiem. Nerwy, stresy, nieprzespane noce, ciągłe podróże, ogromne koszta całej rodziny. Jeszcze długo się z tego nie otrząśniemy, ale przynajmniej wiem, że opłacało się mieć tą wiarę do końca – mówi Wądołowski.

Burmistrz Helu powiedział nam też o ogromnej satysfakcji, jaką czuję wobec porażki systemu stworzonego za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Dobrze, że się tak okazało. Myślę, że ten wyrok posłuży wszystkim obywatelom, którzy poczuli się zagrożeni działaniami tamtych służb. Tym, którzy nie wiedzieli, czy mogą między sobą rozmawiać, czy mogą się spotykać, czy w ogóle cokolwiek mogą. Okazało się, że jednak żyjemy w państwie prawa – dodaje burmistrz Helu.

Mirosław Wądołowski przyznał, że po wyroku Beacie Sawickiej uścisnął tylko dłoń i powiedział Do widzenia. Przez cały czas trwania procesu nie rozmawiali ze sobą.

Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił w piątek wyrok skazujący Wądołowskiego i Sawicką na kary więzienia w zawieszeniu. Zdaniem sędziów dowody przedstawione w sprawie, czyli materiały zebrane wskutek prowokacyjnych działań agentów CBA, są zdobyte nielegalne i nie mają żadnej wartości.

Mirosław Wądołowski zapowiedział, że będzie ubiegał się o odszkodowanie. Chciałbym chociaż odzyskać te koszty, jakie poniosłem, powiedział. Burmistrz Helu zaznacza jednak, że nic nie jest w stanie zrekompensować strat moralnych jakie poniósł podczas pobytu w areszcie.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj