Czy są szanse na szafki w pomorskich szkołach? Co drugi uczeń ma za ciężki plecak

Co drugi uczeń nosi do szkoły za ciężki plecak – tak wynika z danych sanepidu. Normy światowe są jasne: tornister nie powinien ważyć więcej niż 10 do 15 procent wagi ciała dziecka. Rzeczywistość jest inna. Uczniowie noszą dwa razy cięższe plecaki niż powinni. Mimo, że wiele na ten temat mówiono, okazuje się, że niewiele się zmienia.

Tylko w ciągu ostatnich kilkunastu dni rodzice z dwóch gdańskich szkół na Oruni i w Nowym Porcie zwrócili się do dyrekcji i miejskich radnych o pomoc w pozyskaniu środków na szafki dla ich dzieci. Rodzice wzięli sprawę w swoje ręce, bo najlepiej wiedzą jak ciężkie tornistry noszą ich dzieci. Często odprowadzając je do szkoły, muszą pomagać dźwigać te plecaki. Coraz więcej na plecach oznacza garbienie się, skoliozę kręgosłupa, skrzywienia boczne i przeciążenia stawów.

Dyrektor szkoły podstawowej nr 16 w Gdańsku Nina Markiewicz-Sobieraj wierzy, że szafki rozwiązałyby wiele problemów. Jednak boi się o bezpieczeństwo maluchów, kiedy kilkaset szafek postawi w jednej hali. Dodaje, że częściowo poradzili już sobie z tym problemem. W każdej sali są bowiem półki, w których dzieci mogą zostawiać niepotrzebne podręczniki.

Nina Markiewicz-Sobieraj zpeluje też do rodziców, by sprawdzali tornistry swoich pociech. Często znajdują tam się rzeczy, które nie powinny, takie jak zabawki, dodatkowe piórniki, niepotrzebne książki czy noszony przez cały tydzień strój na wf.

Z problemem ciężkich tornistrów zmagają się też starsi uczniowie. Tym z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 5 w gdańskim Nowym Porcie marzą się szafki, bo – jak mówią – mając dziewięć lekcji, nie sposób udźwignąć wszystkich książek i zeszytów. Dyrektor szkoły Elżbieta Januszewska zaznacza, że zorganizowano miejsce w bibliotece, ale to znacznie za mało. Poza tym półki się nie sprawdzają, bo trudno pilnować wszystkich zostawionych przez uczniów rzeczy. – Zamykane szafki byłyby więc idealne – mówi dyrektor. Ich koszt dla niemal pięciuset uczniów to ok. 30 tys. złotych.

Niestety Urząd Miasta Gdańska raczej nie da pieniędzy na szafki w żadnej szkole, bo potrzebne są na przystosowanie klas do przyjęcia sześciolatków.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj