„Cuda nad urną?” W Sopocie wyciągnięto więcej kart niż ich wydano

Kilkanaście ważnych głosów oddanych na kartach, których… nigdy nikomu nie wydano. Wyborcze kuriozum po pierwszej turze w Sopocie. Choć nie ma wpływu na ostateczny wynik, to budzi kontrowersje wśród lokalnych polityków. Na problem zwrócił uwagę na fulek.radiogdansk.pl szef Kocham Sopot Wojciech Fułek, który o sprawie poinformował już Wojewódzkiego Komisarza Wyborczego w Gdańsku. – Jak to możliwe, że w każdym z sopockich okręgów wyborczych z urn komisje wyjęły więcej kart do głosowania niż ich wydano? Czy da się to zjawisko, występujące chyba wyłącznie w Sopocie (bo nie zaobserwowano go w Gdyni czy Gdańsku), w jakikolwiek sposób logicznie wyjaśnić? I dlaczego nikt z członków miejskiej komisji wyborczej nie zwrócił wcześniej na ten fakt uwagi, a wojewódzki komisarz przyjął takie protokoły z dobrodziejstwem inwentarza?, pisze na blogu Wojciech Fułek.

Reporter Radia Gdańsk przeanalizował protokoły i odnalazł dane potwierdzające analizę szefa Kocham Sopot. Przykład to okręg numer 1 w Sopocie. Wydano tu 4035 kart. Z urny wyciągnięto aż 4050, czyli piętnaście więcej. Komisje uznały jednak tylko dwie z nich za nieważne. Trzynaście ważnych ostatecznie głosów wzięło się… właściwie znikąd.

Zapytaliśmy sopocką komisję wyborczą o to, jak wytłumaczyć ten fakt. Jej szefowa, Małgorzata Przybylska-Lewandowska powiedziała Radiu Gdańsk, że to ewidentny błąd członków obwodowych komisji wyborczych. Zmęczeni długim, ręcznym liczeniem głosów mogli po prostu pomylić się w trakcie spisywania protokołu. Problem w tym, że kart wyborczych nie da się już zweryfikować, bo sopocka komisja oddała je do Gdańska. Ostatecznie jednak tych kilkanaście kontrowersyjnych głosów nie wpłynęło na ostateczny wynik wyborów do rady miasta w Sopocie.

blogi.radiogdansk.pl/mbak/mmt
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj