Spłonęły cztery samochody. „Nagrano podpalacza, ale prokuratura umorzyła śledztwo”

Nie znaleziono winnych podłożenia ognia w Łebie w maju i sierpniu tego roku. Jedno z podpaleń zarejestrowały kamery monitoringu. Spłonęły samochody osób, które przejęły zarządzanie plażami w Łebie w imieniu miasta.

Wcześniej przez dziesięć lat kąpieliskiem zarządzała prywatna spółka. W maju dwa samochody: toyota avensis i volkswagen caddy spłonęły na ulicy Parkowej. Trzecie auto, volkswagena T4 strażacy próbowali gasić na ulicy Paderewskiego. Pierwsze dwa pożary strażacy zdołali ugasić, ale trzeci z samochodów doszczętnie spłonął.

W końcu lipca podpalono kolejny raz samochód zarządzającego plażami prezesa Portu Jachtowego w Łebie. To przestępstwo nagrała kamera monitoringu. Na nagraniu widać jak umięśniony, młody i łysy mężczyzna oblewa maskę samochodu łatwopalną cieczą i podpala. Pożar udało się na szczęście ugasić.

W sumie Sławomir Kowalski stracił dwa auta. Jedno udało się wyremontować. Prokurator rejonowy w Lęborku Jadwiga Rokicka- Ostapko podkreśla, że nie udało się wykryć sprawców podpaleń. – Przeprowadziliśmy czynności, oba postępowania zostały umorzone. Po wyczerpaniu wszystkich możliwości dowodowych zmierzających do ustalenia sprawców nie uzyskano dowodów dających podstawy do przedstawienia komukolwiek zarzutów w tych sprawach. Sprawa jest nadal w zainteresowaniu policji i jeśli pojawią się nowe okoliczności sprawa zostanie podjęta. Decyzja o umorzeniu nie jest prawomocna. Starty spowodowane spaleniem samochodów to prawie 70 tysięcy złotych.

pw/mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj