Prezydent Słupska broni baru mlecznego. Zapowiada interwencję u ministra finansów

Jeśli słupski bar zwróci milionową dotację do tanich posiłków, to grozi mu zamknięcie. – Będę apelował do Ministra Finansów o anulowanie kary, deklaruje prezydent Słupska Robert Biedroń.
Prezes PSS Eugenia Rębacz mówi wprost, że jeśli będzie musiała zwrócić pieniądze, bar padnie. – To nie bar, tylko urzędnicy naważyli tego bigosu. To kuriozum, by za pieprz karać tak kultowe miejsce w Słupsku.

– Siedzimy jak na minie. Na razie Ministerstwo Finansów łaskawie wstrzymało egzekucję kwoty 486 tysięcy i 589 tysięcy złotych, dodaje prezes.

Prezydent Słupska tłumaczy, że to nie tylko sprawa Słupska, ale 150 podobnych miejsc w Polsce. – Będę apelował do pana ministra finansów Mateusza Szczurka, by te decyzje zostały cofnięte. Poproszę też moje koleżanki i kolegów prezydentów innych miast o wsparcie tego apelu. Nie może być tak, że za niejednoznaczne i zmieniające się przepisy były karane takie miejsca jak bary Poranek czy Koziołek w Słupsku. To dzięki takim barom tanio i smacznie mogą zjeść osoby mniej zamożne, tłumaczył Biedroń.

PSS Społem w Słupsku w sumie zatrudnia 130 osób, firma działa od 70 lat. Ma dwa bary, piekarnie, dziesięć sklepów i galerię handlową.

pw/dr


Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj