Za wędliny i drewno pomagali firmom transportowym. Pracownicy ITD przed sądem

W Sądzie Rejonowym w Słupsku ruszył proces dwóch pracowników Inspekcji Transportu Drogowego. Prokuratura zarzuca im, że poprzez podstawioną firmę doradzali przedsiębiorcom i poprawiali dokumentację czasu pracy kierowców.

Mężczyźni mieli też przyjmować korzyści majątkowe w postaci wędlin i drewna opałowego. Zdaniem śledczych funkcjonariusze ITD Adam P. i Marcin Ł. pomogli uniknąć kar w wysokości ponad 20 tysięcy złotych. Przy okazji poprzez podstawioną firmę doradczą mieli zarobić ponad 63 tysiące złotych. Ich działalność miała trwać ponad rok.

Zdaniem prokuratury, mając dostęp do komputerowej bazy danych firm transportowych oraz planu kontroli ITD, funkcjonariusze mieli jeździć do wytypowanych firm i proponować „poprawianie dokumentów”.

Chodzić miało o dane czasu pracy kierowców, ewidencję i tarcze tachografów. – Działalność funkcjonariuszy polegała na takim doradztwie, które minimalizowało wysokość kar nakładanych podczas kontroli. Odpowiednio jedna z firm zapłaciła pięć tysięcy złotych podczas, gdy tak naprawdę przed doradztwem funkcjonariuszy ITD kara powinna wynieść 18 tysięcy złotych. W innym przypadku zamiast 30 tysięcy złotych kary, firma transportowa zapłaciła 7 tysięcy złotych, uzasadniała akt oskarżenia prokurator Renata Szamiel.

Obaj funkcjonariusze Inspekcji Transportu Drogowego mieli świadczyć swoje usługi poprzez firmę założoną przez Martynę K. Kobieta podczas śledztwa przyznała się do winy. W sądzie zmieniła jednak zdanie i powiedziała, że jest niewinna. Sąd odczytał zeznania kobiety ze śledztwa, z których miało wynikać, że po służbie Adam P. i Marcin Ł. odwiedzali firmy i proponowali swoje usługi. Stawka dla różnych firm miała wynosić od 50 do 80 złotych od kierowcy. Propozycje miały być składane przedsiębiorstwom transportowym, które zatrudniały od czterdziestu do ponad siedemdziesięciu kierowców.

Funkcjonariusze nie przyznają się do winy. – Zarzuty są absurdalne, prokuratura na siłę skleciła akt oskarżenia, mówił Adam P. – Myślę, że gdyby nie fakt, że byliśmy tymczasowo aresztowani, to chyba w ogóle by sprawy nie było. Obaj zwolniliśmy się ze służby. Teraz prowadzimy działalność prywatną, dodał oskarżony.

Sąd w sprawie ma przesłuchać ponad trzydziestu świadków, wśród dowodów są między innymi podsłuchy rozmów telefonicznych funkcjonariuszy ITD z przedsiębiorcami. Adamowi P. i Marcinowi Ł. grozi do 8 lat więzienia.

pwos/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj