Odpowiedział na apel policji i wpadł. Nadal brak wyroku w sprawie rowerzysty, który chciał pomóc funkcjonariuszom

Wciąż nie ma wyroku w sądowej batalii pomiędzy policją, a rowerzystą, który… chciał jej pomóc. Sprawa przedłuża się w nieskończoność. W czwartek nie udało się zakończyć procesu w sprawie rowerzysty, który w zeszłym roku nagrał pirata drogowego na ulicy Chwarznieńskiej w Gdyni. Policja chciała ukarać także autora filmu twierdząc, że jechał zbyt daleko od krawężnika. Na rozprawie nie stawił się jednak ostatni świadek.

Autor filmu Krzysztof Kęsik nie ukrywa, że ta prosta sprawa zaczyna w jego opinii rozciągać się do absurdalnych rozmiarów. – Mogłaby się zakończyć, gdyby policjanci nie starali się tak bardzo, aby mnie skazać. Zawiodłem się na policji, która brnie w tę sprawę marnując mój czas i publiczne pieniądze, mówił w czwartek Kęsik.

Z kolei jego adwokat Tomasz Złoch zwracał uwagę, że to Sąd Okręgowy wcześniej – rozpatrując zasadność policyjnej apelacji – nakazał Sądowi Rejonowemu, do którego potem sprawa wróciła, powołanie biegłego, który miał ustalić, jak daleko od krawędzi jezdni jechał autor nagrania. Problem w tym, że sąd pierwszej instancji… w ogóle nie rozpatrywał
tego, o co początkowo wnosiła policja. Kęsik został uniewinniony, ponieważ nie udało się udowodnić, że to on jechał rowerem.

– Teraz mamy taką sytuację, że będziemy zastanawiać się jak daleko autor nagrania jechał od krawędzi jezdni, podczas gdy nie mamy pewności, kto nim był i prawdopodobnie jest to niemożliwe do udowodnienia, mówił Złoch.

Ponad roku temu Krzysztof Kęsik odpowiedział na apel policji o przesyłanie nagrań z piratami drogowymi i sam stał się ofiarą swojej obywatelskiej postawy. Policja ukarała pirata drogowego, którego nagrał, ale mandat chciała nałożyć też na autora filmu przekonując, że jechał zbyt daleko od krawężnika. Sąd pierwszej instancji podejrzanego Krzysztofa Kęsika uniewinnił, ale policja od wyroku się odwołała. Była szansa, że apelacja zakończy się podczas czwartkowej rozprawy, ale nie stawił się ostatni świadek. Poza tym sąd zażądał od biegłego z zakresu ruchu drogowego, by ten przedstawił swoją opinię na piśmie. Miał on wyjaśnić, czy rowerzysta rzeczywiście jechał zbyt daleko od krawężnika.

Kolejna odsłona tej trwającej już ponad rok batalii policji z rowerzystą we wrześniu.

sp/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj