Kilkadziesiąt osób manifestowało w Słupsku popierając przyjmowanie imigrantów w naszym kraju. Na miejscu pojawili się też przeciwnicy tego pomysłu. Na manifestacji pojawił się prezydent Słupska Robert Biedroń. Przeciwnikom przyjęcia uchodźców do Polski mówił, by nie bali się innych ludzi. – Każdy jest z jakiegoś miejsca, skądś przyjechał, tłumaczył. Przecież nawet tu, w Słupsku, jesteśmy przyjezdnymi, a nie autochtonami. Naszym obowiązkiem jest pomóc tym, którzy uciekają przed wojną i cierpieniem. Słupsk jest pięknym i otwartym miastem i będziemy pomagać uchodźcom, by czuli się jak u siebie w domu.
Na manifestację przyjechali ludzie z Trójmiasta, Wrocławia i Poznania. – Chcemy zaprotestować przeciwko temu, co działo się w Słupsku 26 września, mówiła Katarzyna Odrowska ze stowarzyszenia Aktywne Pomorze. – To była mowa nienawiści, hasła hejtujące ludzi tylko dlatego, że uciekają przed wojną.
Manifestanci w Słupsku. Fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś
Zgromadzenie obserwowało kilkunastu przeciwników przyjmowania uchodźców. Wśród nich był radny Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Wojciechowicz. – Przykro mi, bo ci ludzie nie rozumieją, że to jest najazd muzułmański na Europę, wyjaśniał. – Póki co, imigranci szanują nasze prawo, bo są w mniejszości. Gdy zdobędą przewagę, wprowadzą szariat i będą zamykać kościoły, a my będziemy podludźmi. Nie ma na to zgody.
Zdaniem Wojciechowicza Robert Biedroń nie ma prawa wypowiadać się w sprawie przyjmowania w Słupsku uchodźców. – To powinna być decyzja Rady Miejskiej, stwierdził radny.
Uczestnicy manifestacji rozdawali naklejki z napisem „Uchodźcy mile widziani”. Użyli też płachty z wypisanymi hasłami „Bóg, Honor, Ojczyzna, Słupsk”. Według manifestantów, Polacy powinni kierować się tymi wartościami i wpuścić uchodźców do kraju.
Przemysław Woś/mili