Nie pomogły prośby, mają pomóc zdjęcia. Władze Słupska zawieszą na wiadukcie przy ul. Grunwaldzkiej fotografie wypadków, do których dochodziło w tym miejscu w przeszłości. Samorząd kilkanaście razy prosił kolejarzy o dodatkowe zabezpieczenia. Mieszkańcy domów przy ul. Grunwaldzkiej w Słupsku mówią, że zaklinowane ciężarówki to normalny widok. Ich zdaniem do zdarzeń najczęściej doprowadzają kierowcy spoza miasta. 

– Pewnie mylą wiadukty słuchając CB radia. Wybierają wiadukt na Grunwaldzkiej, a powinni na Portowej. Pierwszy ma 3,40 m, drugi 3,70 m wysokości. Mimo znaków, co parę dni ktoś się tu zaklinuje. Co tu już nie fruwało w powietrzu: beczki śledzi, części samochodowe, styropian, puszki z rybami, a nawet okna. Cuda się dzieją, opowiadali mieszkańcy reporterowi Radia Gdańsk.

MAJĄ POMÓC ZDJĘCIA

Władze Słupska walczą o lepsze zabezpieczenie wiaduktu od kilku lat, ale bezskutecznie. – Ostatnie pismo wysłaliśmy dwa tygodnie temu. Na żadne nawet nie dostaliśmy od PKP odpowiedzi, mówi Marek Biernacki, wiceprezydent Słupska.

Dodał, że urzędnicy mają pomysł, jak zwiększyć bezpieczeństwo pod wiaduktem. – Chcieliśmy, aby na wiadukcie umieścili wysięgniki z taśmami lub łańcuszkami. Zanim tir wjechałby pod wiadukt, kierowca mógłby sprawdzić, czy się zmieści. Planowaliśmy podobną śluzę na skrzyżowaniu wcześniej, ale nie ma tam miejsca nawet na postawienie słupów.

NONSZALANCKIE ZACHOWANIE NA DRODZE

Zdaniem Marka Biernackiego duża liczba zdarzeń drogowych na ul. Grunwaldzkiej to nie tylko wina złego oznaczenia. – Winę ponoszą też kierowcy, bo zbyt nonszalancko traktują znaki. Teraz nie mamy wyjścia. Obwiesimy wiadukt banerami ze zdjęciami rozbitych w tym miejscu ciężarówek, może to otrzeźwi kierowców, a do PKP napiszemy kolejne pismo. Może zareagują, przyznał wiceprezydent Słupska Marek Biernacki.