Dzieci gubią w szkole setki rzeczy. Dyrektorka: „Informujemy rodziców, ale z tym różnie bywa”

Dzieci są w stanie zgubić w szkole wszystko. W magazynach na roztrzepanych uczniów czekają setki rzeczy.
W Szkole Podstawowej Nr 5 w Słupsku zgromadzono już przysłowiową tonę zgubionych przez dzieci rzeczy. – Od bielizny po telefony komórkowe i tablety – mówi dyrektor szkoły Krystyna Lewandowska.

GÓRY UBRAŃ I AKCESORIÓW

– Mamy już góry takich przedmiotów. Na prawdę jest tego coraz więcej. Od strojów na wychowanie fizyczne, poprzez czapki, szaliki, kurtki aż do piórników czy kluczy. Najczęściej to efekt pośpiechu podczas pakowania się po lekcjach czy w szatni. Dzieci wszędzie się spieszą i chyba często są pochłonięte innymi sprawami.

BRAK ODZEWU RODZICÓW

Zguby z całego roku personel składa już w piwnicy – jest tego tak dużo. – Te „świeże”, czyli dopiero znalezione, są w specjalnym pojemniku przy pomieszczeniu pań woźnych w nadziei, że ktoś je odbierze. Informujemy rodziców, że mamy dużo znalezionych rzeczy, ale z odzewem bywa różnie – dodaje Krystyna Lewandowska.

W korytarzu na parterze szkoły piętrzy się góra ubrań. – Rzadko uczniowie się tym interesują, czasami rodzice coś sprawdzają i szukają. Gdyby jednak ludzie rzeczywiście szukali, nie mielibyśmy takiego stosu zgub – mówi jedna z woźnych.

TRAFIĄ DO OPIEKI SPOŁECZNEJ

Od początku roku szkolnego tylko w tej jednej placówce w Słupsku zebrano ponad setkę zgubionych przez uczniów przedmiotów. Jeśli nie znajdzie się właściciel, to na koniec roku szkolnego niezniszczone ubrania są oddawane opiece społecznej.  

Przemysław Woś/amo

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj