Jak się Pomorze szykowało na wojnę atomową. „Schrony powstawały w budynkach mieszkalnych”

schron3

– Stratedzy słusznie przewidywali, że gdyby chciano zaatakować Trójmiasto, to bomba atomowa byłaby zrzucona na Zatokę Gdańską. Wtedy zniszczyłaby całą aglomerację – mówi Michał Szafrański.

Prawdziwy pasjonat, prezes Gdyńskiego Klubu Eksploracji Podziemnej i twórca projektu edukacyjnego Schrony.edu.pl Michał Szafrański opowiedział nam o schronach, które powstawały kilkadziesiąt lat temu. Miały nas uchronić przed atakami atomowymi.

Wiktor Miliszewski: Kiedy zaczęła się moda na budowanie schronów w Polsce?

Michał Szafrański: Realizacja schronów w naszym kraju ulegała wahaniom w różnych okresach. W latach 50. schrony budowano w budynkach mieszkalnych. W latach 1953-58 istniał taki obowiązek. Do dzisiaj wiele piwnic lokatorskich ma wzmocnione konstrukcje, wyjścia zapasowe na podwórka. Gdzieniegdzie zachowały się nawet stare urządzenia filtrowentylacyjne.

I się skończyło? Później schrony nie powstawały?

W latach 60. zaprzestano budowy schronów w domach mieszkalnych. W 1974 roku ponownie rozszerzono zakres ich budowy. Jednak obowiązek dotyczył tylko zakładów produkcyjnych podlegających resortowi przemysłu ciężkiego. Dla ludności przewidziano budowę ukryć zastępczych. I to doraźnie – w czasie podwyższenia gotowości obronnej.

Jakie to miały być schrony?

Zastępcze budowle ochronne miały być ukryciami typu wolnostojącego. Na przykład planowano wykorzystanie technologii wielkopłytowej. Te budowle miały powstawać na terenach zielonych w pobliżu zakładów pracy i osiedli. Upraszczając: w przypadku zagrożenia wszystkie realizacje nowych budynków miały zostać zawieszone, a przedsiębiorstwa budowlane miały zająć się budową ukryć na zlecenie Obrony Cywilnej. Na taką okoliczność wydano specjalne instrukcje budowlane. Ostatnie w 1990 r.

Ile w Trójmieście jest takich schronów przeciwatomowych?

Trzeba zacząć od tego, że w Polsce nie ma definicji schronu przeciwatomowego. Są schrony o różnej odporności – większej lub mniejszej. Odnosi się to do założonego ciśnienia fali uderzeniowej, które schron może wytrzymać. Obiektów o dużej odporności, tj. powyżej 0,1MPa (jednostka ciśnienia – dop. red.) na terenie Trójmiasta jest kilkadziesiąt.

W Stoczni Północnej znajduje się najlepiej zachowany schron w Polsce. Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki

Na jakiej podstawie stwierdzano, że bunkier o danej grubości jest w stanie wytrzymać wybuch bomby atomowej?

Stratedzy słusznie przewidywali, że gdyby chciano zniszczyć aglomerację trójmiejską, to bomba jądrowa zostałaby zrzucona nad Zatoką Gdańską. Wtedy jeden ładunek zniszczyłby zabudowę Gdyni, Sopotu i Gdańska. Dlatego obliczano odległość od spodziewanego miejsca wybuchu i dostosowywano odporność konstrukcji do założonego ciśnienia fali uderzeniowej. Przynajmniej dla strategicznych obiektów.

Czyli schrony były, ale przed bombą atomową nie chroniły?

Każdy schron chroni przed skutkami użycia broni jądrowej w pewnej odległości od miejsca wybuchu. Osoby, które w chwili wybuchy przebywałyby na ulicy lub w mieszkaniach, nie miałyby praktycznie żadnych szans na przeżycie. Natomiast schrony były w stanie zapewnić ochronę dla pewnej części ludności i dawały szansę przeżycia nawet w przypadku zawalenia się naziemnej części budynku. Tym bardziej, że były wyposażone w zbiorniki wody, wyjścia zapasowe i urządzenia, które umożliwiały przetrwanie przez dłuższy czas.

Jak długi czas?

To zależało od ilości osób w schronie oraz zapasów wody i żywności, którą mogli dysponować. Przewidywano, że zgromadzenie zapasów nastąpi w momencie zwiększenia gotowości obronnej. Nie było planów, by schrony wcześniej uzupełniać żywnością.

Kto mógł szukać schronienia?

Schrony były przypisane do konkretnych zakładów pracy a w przypadku bloków mieszkalnych, do administracji budynków. Przykładowo, w Stoczni Północnej w różnych miejscach powstawały schrony dla pracowników. Zbudowano też osobny schron kierowania, który przeznaczony był wyłącznie dla kierownictwa stoczni i zakładowej formacji obrony cywilnej.

A reszta schronów? Kto pierwszy, ten lepszy?

Tu dochodzimy do zasadniczego problemu – w naszym kraju jest zbyt mało schronów. Np. w Gdyni miejsca wystarczyłoby dla zaledwie ok. 14 proc. mieszkańców. W skali całego kraju to tylko 4 proc. Chociaż oczywiście część osób mieszka na terenach, które są mniej narażone na różne zagrożenia i skutki katastrof.

Co determinowało do budowy schronów? Polska chyba nie była mocno zagrożona atakami bombowymi.

Liczba budowanych schronów była proporcjonalna do stopnia zagrożenia militarnego. Takie fale wzmożonej budowy schronów miały miejsce przed II Wojną Światową, gdy odczuwano już zagrożenie militarne, w trakcie samej wojny i później, podczas tzw. Zimnej Wojny. Po zamachach z 11 września 2001 roku na World Trade Center również zwiększyło się zainteresowanie na budowę prywatnych schronów w Europie. Obecnie taką tendencję widać na Litwie i Ukrainie.

Wejdźmy do takiego schronu. Co tam widzimy?

Każdy schron składa się z kilku stref. Najpierw jest strefa wejściowa. W większości takich budowli są przedsionki z ochronno-hermetycznymi drzwiami. Dalej jest strefa komunikacyjna, czyli korytarz, który ma pomóc w sprawnym poruszaniu się po takim obiekcie. Z niego można iść do różnych pomieszczeń: strefy technicznej, magazynowej czy pokoi do odpoczynku. Każdy schron powinien również posiadać wyjście zapasowe.

Niedawno po raz ostatni można było zwiedzić schron w Stoczni Północnej. W oczy rzuca się pokój wypełniony telefonami.

To sala narad. Wszystkie schrony kierowania mają takie pomieszczenie, w którym sztab antykryzysowy może podejmować najważniejsze decyzje. Taka sala zwykle połączona jest z punktem przyjmowania meldunków.

schron2
Sala Narad w schronie w Stoczni Północnej. Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki

Kto się zajmuje schronami?

Obecnie niewiele osób to robi. Schronów w gotowości eksploatacyjnej jest coraz mniej. Kiedyś najczęściej schronami zajmowali się żołnierze rezerwy. Teraz w tych niewielu schronach pracują konserwatorzy lub osoby, które kiedyś miały coś wspólnego z wojskowością. Ale już tylko nieliczne duże zakłady dbają o to, by te schrony były w gotowości eksploatacyjnej. Są oczywiście wyjątki, np. w ostatnich latach powstały nowe schrony dla ochrony strategicznych urządzeń energetycznych czy telekomunikacyjnych.

A reszta?

Każdy musi radzić sobie sam. Od lat 90. brakuje klarownych regulacji w zakresie budowy i utrzymania schronów. Nie wiadomo, gdzie takie obiekty powinny być utrzymywane, brakuje też norm budowlanych, choć na Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie mamy cenionych na świecie specjalistów od projektowania schronów. Wieloletnie zaniedbania i brak zainteresowania ze strony kolejnych rządów doprowadziły do stanu, w którym Obrona Cywilna istnieje praktycznie tylko na papierze.

Co jeśli zechcę wybudować schron we własnym domu?

W przypadku domów jednorodzinnych wystarczy dopłacić ok. 39 tys. zł, żeby pod budynkiem był nowoczesny schron. W większych budynkach schrony mogą funkcjonować np. jako garaże podziemne. W przypadku budynku 10 kondygnacyjnego, całkowity koszt budowy budynku ze schronem wzrośnie o ok. 0,56% ale koszt utrzymania jest praktycznie taki sam, jak samego obiektu. Warto zaznaczyć, że w większości państw zachodnich schrony są od początku projektowane jako obiekty wielofunkcyjne. W czasach pokoju pełnią zadania komercyjne, a dopiero w czasie zwiększonego zagrożenia zamieniają się w schrony.

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj