Znaleźli na ganku…kozła. Weterynarz: „Był za słaby by przeskoczyć płot”

Był tak wycieńczony, że pomocy szukał u ludzi. Kilkunastoletni koziołek uratowany został przez strażników leśnych z Kolbud i weterynarza z Trąbek Wielkich.
Zwierzę na swoim ganku znalazł jeden z mieszkańców.

BAŁ SIĘ STRAŻNIKÓW

W akcji ratunkowej uczestniczyli strażnik Tomasz Lis i komendant Rafał Szadkowski. – Na ganku prywatnej posesji leżał przestraszony samiec sarny. Bardzo bał się ludzi i próbował wystraszyć funkcjonariuszy. Dwóch silnych strażników z ledwością chwyciło go tak, by weterynarz mogła podać zastrzyk uspokajający – mówi Rafał Szadkowski.

NIE MÓGŁ JEŚĆ

Szybko okazało się, że zwierzę jest już tak stare, że niemal nie ma zębów. Nie mogło więc nic jeść. – Dom został niedawno zbudowany na trasie naturalnej migracji zwierzyny. Sarna najprawdopodobniej poszła swoją drogą i nie mając siły by przeskoczyć przez płot już tam została – mówi komendant Szadkowski.

TRAFIŁ DO LECZNICY

Koziołek szybko trafił do lecznicy doktor Olgi Pylińskiej w Trąbkach Wielkich. Jak mówi weterynarz, zwierzę miało tak dużą chęć do życia, że nikt nie zdecydowałby się na uśpienie go. Koziołek dostał kroplówkę wzmacniającą i odpowiednie leki. – Sam z siebie zdecydował, że chce żyć dalej. Już tego samego dnia wstał. Na drugi dzień go wypuściliśmy, bo im dłużej byśmy go tu trzymali, tym większy byłby to dla niego stres i mogłoby się nie udać. Mam nadzieje, że przeżyje – mówiła weterynarz.

PROBLEMEM JEST ŚNIEG

Dla saren dużym problemem zimą jest przede wszystkim śnieg. Nie tylko dlatego, że nie mogą sięgnąć do pędów pod jego pokrywą. Zwierzęta te przede wszystkim nie potrafią pobierać zmrożonej wody.

Sebastian Kwiatkowski/amo
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj