Wycinały czujniki, potem wynosiły ubrania ze sklepu. Wpadły przez mały szczegół

Czterysta ubrań ukradły ze sklepów w Słupsku matka z córką. Młodsza wybierała ciuchy, starsza kradła. Kobiety wpadły na gorącym uczynku podczas kradzieży w centrum handlowym.

O podejrzeniu kradzieży w sklepie z odzieżą zawiadomili policjantów pracownicy.

ZA DŁUGO SIEDZIAŁA W PRZYMIERZALNI

Obsługa sklepu zwróciła uwagę na starszą kobietę, która zdejmowała odzież z wieszaków i długi czas spędzała z nią w przymierzalni. W pewnej chwili klientka próbowała niepostrzeżenie opuścić sklep, jednak w chwili mijania linii kas włączyła alarm. Policjanci sprawdzając jej torby znaleźli ukrytych kilka sztuk skradzionej wcześniej odzieży. Przy jednej z bluzek policjanci znaleźli też przypięty czujnik, którego kobieta nie zauważyła i nie zdążyła odciąć. To on włączył alarm.

UKRADŁY PONAD 400 SZTUK

Policjanci sprawdzili monitoring sklepu i zauważyli, że kobieta miała wspólniczkę. Okazała się nią 30-letnia córka kobiety. W ich mieszkaniu policja znalazła worki pełne skradzionego ze sklepów towaru. W sumie ponad czterysta par spodni, sukienek, bluzek, bielizny i swetrów. Trwa ustalanie listy poszkodowanych sklepów. Wartość skradzionych ubrań to ponad 10 tysięcy złotych. Zatrzymanym kobietom grozi do pięciu lat więzienia.

– Mogę powiedzieć, że sprawa ma charakter rozwojowy – mówi komisarz Robert Czerwiński, rzecznik policji w Słupsku.

 

Przemysław Woś/mar

Komenda Miejska Policji w Słupsku

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj