Archeolodzy za ponad milion, czyli afera korupcyjna w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Słupsku

aferawykopaliska

Milion dwieście tysięcy złotych łapówki miała przyjąć archeolog ze Słupska. Iwona K. straciła pracę po tym, jak sprawą zainteresowało się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Sprawę jako pierwsze ujawnia Radio Gdańsk. Pracownica Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Słupsku wskazywała inwestorom dwójkę archeologów. W zamian dostawała od naukowców jedną trzecią pieniędzy za wykopaliska. Kwoty łapówek są szokujące.

Chodzi o prace wykopaliskowe w Słupsku, Lęborku, Bytowie i Czarnem w latach 2005-2011. W sumie kilkanaście zleceń na terenach budowy dróg, galerii handlowych i placów.

WSKAZYWAŁA ARCHEOLOGÓW, KTÓRZY MIELI ROBIĆ BADANIA

Z reguły w centrach miast inwestor musi zlecić badania archeologiczne. Trafiał więc do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Słupsku. Tam sprawą zajmowała się Iwona K. Wskazywała inwestorom dwójkę archeologów, którzy mieli wykonywać pracę. W zamian za to otrzymywała od naukowców Agnieszki K. i Jacka B. około trzydziestu procent pieniędzy za wykopaliska. To suma za polecenie inwestorom oraz tak zwane nieprzeszkadzanie w szybkim przeprowadzeniu prac. Wykopaliska bowiem mogą opóźnić budowę nawet o kilka lat jeśli naukowcy znajdą coś interesującego, a inwestorom zależało na pośpiechu.

WYKOPALISKA DOTYCZYŁY WIELU INWESTYCJI

Iwona K. miała przygotowywać dokumentacje, ale zdarzało się, że nie robiła nic poza inkasowaniem gotówki za zlecenia. Wykopaliska dotyczyły budowy kanalizacji deszczowej w Człuchowie przy ulicy Wojska Polskiego zleconej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, budowy podczyszczalni ścieków zleconej przez Zarząd Dróg Miejskich w Słupsku, budowy Galerii Słupsk przy ulicach Tuwima i Deotymy w Słupsku i prac przy ulicy Niedziałkowskiego w Słupsku.

Chodziło także o budowę pawilonu handlowego w Człuchowie przy ulicy Kasztanowej, badania archeologiczne – Ożywienie Historycznego Centrum Lęborka poprzez Rewaloryzację Średniowiecznych Obwarowań Miejskich, przebudowę ulicy Ogrodowej i Stopnickiej oraz Wojska Polskiego i Armii Krajowej w Bytowie, rewitalizację Placu imienia Kardynała Stefana Wyszyńskiego i ulicę Jana Pawła II w Bytowie.

ZAWYŻALI WARTOŚĆ PRAC, ŻEBY MIEĆ WIĘKSZE ŁAPÓWKI

Śledczy znaleźli też poszlaki, że tak zawyżano wartość prac archeologicznych, by kwoty łapówek do podziału pomiędzy archeologów były wyższe. Iwona K. jako urzędnik WUOZ w Słupsku nie mogła wykonywać prac wykopaliskowych na podległym sobie terenie, czyli obszarze byłego województwa słupskiego. Zdaniem Prokuratury Regionalnej w Gdańsku omijała ten zakaz wpisując jako prowadzącego prace Jacka B., fałszując jego podpisy lub zlecając mu wykopaliska i inkasując część pieniędzy.

By ukryć przepływy finansowe pieniądze przelewami bankowymi przesyłano między firmami oraz fundacją powołaną między innymi przez Iwonę K. Z ustaleń śledczych wynika, że na prywatny rachunek Iwony K. z firmy archeolog Agnieszki K. wpłynęło ponad pół miliona złotych. Od Jacka B. ponad 60 tysięcy złotych. Ponadto na rachunek Fundacji Ochrony Krajobrazu Kulturowego Pomorza Środkowego wpłacono na podstawie czeków łącznie 735 tysięcy złotych. Prezesem fundacji była Iwona K. Zawierano więc umowy o dzieło, by udokumentować przekazywanie pieniędzy.

PIENIĄDZE KRĄŻYŁY…

Pieniądze krążyły pomiędzy kontami bankowymi. Kwoty jednorazowych przelewów obejmowały sumy od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Z konta Fundacji Ochrony Krajobrazu Kulturowego Pomorza Środkowego Jacek B. dostał w sumie prawie 200 tysięcy złotych, a Agnieszka K. prawie pół miliona.

Iwona K. i Agnieszka K. mają zarzuty korupcyjne. Śledztwo w ich sprawie trwa. – Na wniosek prokuratora została odsunięta od obowiązków. Iwona K. miała zakaz przychodzenia do pracy, wydawania decyzji, wglądu do dokumentów. Po kilku miesiącach zwolnienia lekarskiego i zasiłku rehabilitacyjnego została zwolniona. Odwołała się do sądu pracy, ale sąd naszą decyzję o zwolnieniu utrzymał – poinformowała Krystyna Mazurkiewicz-Palacz, kierownik delegatury WUOZ w Słupsku.

ARCHEOLOG PRZYZNAŁ SIĘ DO WINY

Archeolog Jacek B. z Koszalina przyznał się do winy i chce dobrowolnie poddać się karze dwóch lat więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz 20 tysięcy złotych grzywny. – Śledztwo jest nadal prowadzone przez delegaturę Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Gdańsku pod ścisłym nadzorem Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Mogę tylko powiedzieć, że sprawa ma charakter rozwojowy – poinformował prokurator Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.

Przemysław Woś/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj