Usiedli na ulicy i zablokowali Marsz Równości. Anna Kołakowska i jej rodzina przed sądem

foto44

Przyznają, że zablokowali Paradę Równości, ale zaznaczają, że zrobili to w obronie wartości i nie powinni zostać ukarani. Gdańska radna Prawa i Sprawiedliwości Anna Kołakowska oraz jej mąż, syn i córka stanęli przed sądem, bo nie zgadzają się na nałożenie na nich kary za utrudnienie przebiegu marszu.
30 maja ubiegłego roku rodzina Kołakowskich usiadła na jezdni i na około 20 minut uniemożliwiła pokonanie wyznaczonej trasy uczestnikom Parady Równości.

BRONILIŚMY OJCZYZNY PRZED DEWIANTAMI

Radna uważa, że ani ona, ani jej najbliżsi nie powinni zostać ukarani. – Jesteśmy sądzeni dlatego, że mieliśmy odwagę bronić wartości, cywilizacji i rodziny. Ten homoseksualny marsz szedł pod hasłem „Jesteśmy rodziną”. A to my jesteśmy rodziną! Rodzina usiadła na jezdni, żeby bronić ojczyzny przed dewiantami. Przecież nawet nasza Konstytucja wyraźnie mówi, że rodzina to związek kobiety i mężczyzny – powiedziała dziennikarzom przed wejściem na salę sądową.

Anna Kołakowska nie widzi w zachowaniu swojej rodziny nic złego Fot. Radio Gdańsk/Maciej Bąk

SKANDALICZNE ZACHOWANIE

Organizatorka gdańskiej Parady Równości, Marta Magott ze stowarzyszenia Tolerado odpowiada, że rodzina Kołakowskich bezprawnie zakłóciła legalnie zorganizowany marsz. – Każdy ma prawo wyjść na ulicę. My nie zagradzamy manifestacji strony przeciwnej i nie siadamy im na ulicach, tylko pozwalamy im manifestować swoje poglądy. A my tylko walczymy o równość i równe prawa w Polsce. Dlatego zachowanie, jakie miało miejsce w maju jest skandaliczne i nie godzimy się na nie pod żadnym względem – twierdzi organizatorka.

Na rozpoczętym w czwartek procesie sąd przesłuchuje właśnie pierwszych świadków. Za zakłócenie przebiegu Parady Równości rodzinie Kołakowskich grozi grzywna.

Maciej Bąk/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj