Wysokie kary i współpraca ze skarbówką. W Sopocie wyeliminowano nielegalny handel

Kary sięgające nawet 1500 złotych, konfiskata towaru, wysokie opłaty za jego składowanie w miejskim magazynie i informacje wysyłane do Urzędu Skarbowego. To działania, które pozwoliły całkowicie wyeliminować nielegalny handel w Sopocie. W Gdańsku i Gdyni problem istnieje cały czas.
– Każda osoba, która nielegalnie handluje, zostaje w pierwszej kolejności pouczona. Jeżeli to nie skutkuje, na taką osobę zostaje nałożona kara administracyjna za nielegalne zajęcie pasa drogowego. To kara w wysokości 1500 złotych. Ponadto rekwirujemy cały towar i składujemy go w miejskim magazynie, co kosztuje 250 złotych za dobę. Jeśli ktoś handluje nielegalnie, kontaktujemy się z urzędem skarbowym informując, że taka osoba prowadzi nielegalny handel. Informujemy także Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, bo osoby, które trudnią się tym procederem często pobierają zasiłki nie wykazując żadnych dochodów. Te kary to bardzo duży straszak. Do tej pory kilkunastu osobom zarekwirowaliśmy towar – mówi Marcin Skwierawski, wiceprezydent Sopotu.

MOŻNA SKORZYSTAĆ Z SOPOCKIEGO RYNKU

Zdaniem urzędników takie działania pozwoliły skutecznie wyeliminować nielegalny handel w mieście. – Osoby, które chcą sprzedawać swoje wyroby, mogą zawsze skorzystać z sopockiego rynku, którzy czynny jest dwa razy w tygodniu i można tam sprzedawać wszystko, co tylko zezwala prawo. Jeśli chodzi o artystów, mogą oni licytować miejsce w galerii ulicznej, która znajduje się przy kościele św. Jerzego przy Bohaterów Monte Cassino. Przy czym tam nie może być wszystko. To musi być towar artystyczny na wysokim poziomie. Opiniuje to specjalna komisja – dodaje Anna Dyksińska.

DWA ZŁOTE ZA METR PASA

W galerii ulicznej znalazło się miejsce tylko dla artystów plastyków. Po uzyskaniu pozwolenia na sprzedać, za każdy metr kwadratowy zajmowanego pasa muszą płacić 2 złotych dziennie. Rzemieślnicy lub osoby wytwarzające rękodzieło, muszą szukać swojego miejsca na targowisku lub porozumieć się z właścicielami lokali w centrum, którzy pozwolą im sprzedawać te wyroby.

NIELEGALNY HANDEL KWITNIE TAKŻE W GDAŃSKU I GDYNI

W Gdańsku nielegalny handel to duży problem. Rocznie straż miejska interweniuje w zakresie nielegalnego handlu nawet do tysiąca razy. Jak przyznaje Katarzyna Kaczmarek, rzecznik Zarządu Dróg i Zieleni, najtrudniejsza sytuacja jest na Trakcie Królewskim. – Tam nielegalny handel rzeczywiście kwitnie. My wydajemy pozwolenia na zajęcia prasa drogowego i są one wydawane wyłącznie restauracjom i sklepom, które znajdują się w ciągu ulicy Długiej i Długiego Targu. Te pozwolenia dotyczą pozwolenia prowadzenia handlu przed lokalem, który jest wynajęty. Wzorem ubiegłego roku prowadzić będziemy kontrole i rekwirować nie tylko nielegalny towar, ale i całe stoisko.

W Gdańsku artyści i rzemieślnicy muszą stanąć do corocznego konkursu. Tylko osoby zaakceptowane przez Biuro Kultury mogą sprzedawać swoje wyroby na Trakcie Królewskim. Liczba miejsc jest jednak ograniczona. Jest ich tylko 39.

W Gdyni problem również istnieje, choć nie jest on aż tak duży jak w Gdańsku. W ubiegłym roku straż miejska w sprawie nielegalnego handlu interweniowała 152 razy. W tym roku były to 52 interwencje.

Ewelina Potocka/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj