Kilka lat w kolejce na oddział rehabilitacji neurologicznej na Pomorzu

Nawet kilka lat trzeba czekać w Pomorskiem na stacjonarną rehabilitację neurologiczną dzieci. W regionie jest ona wykonywana tylko w jednej placówce. To szpital w Kościerzynie, gdzie jest 15 łóżek. – Długie kolejki są też w przypadku pacjentów dorosłych – mówi docent Dominika Szalewska, wojewódzki konsultant ds. rehabilitacji. Najdłużej trzeba czekać na przyjęcie na oddział w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.

– W UCK dysponujemy ośmioma łóżkami rehabilitacji ogólnoustrojowej. Czas oczekiwania dla pacjenta z chorobą narządu ruchu, który nie jest po ostrym zabiegu, wynosi niestety kilka lat.

KILKA LAT W KOLEJCE

Jak dodaje docent Szalewska, nieco krótsze są kolejki na rehabilitację neurologiczną dorosłych do placówek w Tczewie i Jantarze. Powodem tych problemów jest zbyt niskie finansowanie przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Trwają jednak rozmowy na temat poprawy sytuacji.

– Myślę że zmiany będą w dobrym kierunku, bo podczas rozmów na różnych szczeblach ten temat jest podejmowany. Uważam, że priorytet dla pacjentów po urazach, wypadkach i różnych zabiegach będzie zachowany.

Obecnie długie kolejki są też do rehabilitacji onkologicznej i usprawniającej po urazach. W ciągu kilku miesięcy przyjmowane są osoby, które są świeżo po przebytej chorobie. Natomiast reszta pacjentów musi czekać na zabiegi w ramach NFZ nawet rok.

ZA MAŁO ŁÓŻEK REHABILITACYJNYCH

W przypadku rehabilitacji stacjonarnej dzieci, zdaniem wojewódzkiej konsultant, jest za mało łóżek szpitalnych. To tylko kilkanaście miejsc. – Zauważam wzrost migracji na rehabilitację do placówek poza nasze województwo. Rodzice wiedzą, że są długie kolejki i wyjeżdżają do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, albo do innych ośrodków.

Lekarze w kościerskim szpitalu z sukcesami rehabilitują dzieci po urazach i wypadkach. Jako przykład podają 5-letnią dziewczynkę, która została przyjęta w ciężkim stanie. Nie chodziła, nie widziała i była nieświadoma. Po półrocznej rehabilitacji całkowicie wyzdrowiała i wyszła z placówki na własnych nogach.

Joanna Matuszewska/puch
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj