Pacjenci załamani nowymi strefami płatnego parkowania. ZDiZ uspokaja: „My też jesteśmy ludźmi”

Wiele emocji wzbudziły w Gdańsku nowe strefy płatnego parkowania. Od października za postój płacić muszą kierowcy między innymi na terenie Młodego Miasta, w Oliwie, przy Politechnice Gdańskiej i Uniwersytecie Medycznym. To właśnie pacjenci i lekarze UCK zgłosili się do nas z prośbą o interwencję.

BRAKUJE MIEJSC

Największym problemem jest parking przy biegnącej wzdłuż Uniwersytetu Medycznego ulicy Smoluchowskiego. Od kiedy za godzinę parkowania płacić trzeba tam 3 złote, kierowcy starają się zostawiać auto w lesie, w drodze do Cygańskiej Góry, nawet kosztem wcześniejszego przyjazdu do pracy. – Są jeszcze miejsca, w których można bezpiecznie zaparkować bez opłat. Przykładem jest Szpital Zakaźny. Niestety tak jest do 7 rano – mówi nam jeden z nich.

Ci, którzy przyjadą po godz. 7, darmowego miejsca parkingowego raczej nie znajdą. To oznacza spory problem dla pacjentów szpitala. Pozostaje im parking na terenie Centrum Medycyny Inwazyjnej płatny 8 złotych za godzinę albo miejska strefa. – To są kpiny po prostu. Ja teraz będę nie wiadomo ile czekał – 2 czy 3 godziny. I co? Będę latał co chwilę do auta? Przy takim szpitalu powinien być potężny parking, z którego pacjenci mogliby skorzystać. Ja akurat jestem z Gdyni, więc nie mam aż takiego problemu. Ale tu przyjeżdżają ludzie ze Słupska, Bydgoszczy czy Białegostoku. Widać tu różne rejestracje. Nie wiem, komu tak zależy, żeby tu zarobić – mówi nam inny kierowca.

DLA DOBRA PACJENTÓW

Katarzyna Kaczmarek z Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku tłumaczy, że płatne miejsca miały wymusić rotację. Według niej, bez nich pacjenci mieliby jeszcze gorzej. – Pacjenci dzięki temu zyskali możliwość zaparkowania pod kompleksem Akademii Medycznej w Gdański. Wcześniej takiej możliwości przez większość dnia nie było, bo już z samego rana auta lekarzy i innych pracowników blokowały wszystkie miejsca na cały dzień. Rozumiemy takie sytuacje, że czasami nie wiadomo, kiedy skończą się badania. W takim wypadku, jeśli za wycieraczką pacjent znajdzie kwit, wystarczy dopłacić brakującą kwotę i złożyć odwołanie. My też jesteśmy ludźmi, rozumiemy takie sytuacje. A tam bywają one bardzo ciężkie. Nie podchodzimy do tego tak, że wszyscy chcą nas okraść i dlatego rozpatrujemy te odwołania – wyjaśnia.

 

NIEZADOWOLENI LEKARZE

Drugą po pacjentach grupą protestujących są lekarze. Jak mówią, większość nie ma szans, by zaparkować na terenie GUMEdu. – Zaparkowałam w lesie, skąd miałam 5-10 minut drogi. Jestem lekarzem-rezydentem i nie mam milionów na koncie, żeby sobie pozwolić na abonament 500 zł na miesiąc – mówi nam pracownica szpitala i zaznacza, że tylko niektórzy mają przywilej skorzystania z parkingu podziemnego na terenie Centrum Medycyny Inwazyjnej.

Inny pracownik, który jednak wybrał miejsce płatne, zaznacza, że robi to ze względu na bezpieczeństwo. – Niestety nie ma innego dobrego miejsca. Mimo, że jestem pracownikiem Akademii, to nie mogę wjechać na jej teren. Dyrekcja o to w ogóle nie zadbała. A las, w którym parkują inni, jest za daleko i zbyt mało bezpieczny – tłumaczy. Zapytany przez naszego reportera przyznaje, że kosztuje go to ok. 20 złotych dziennie. Z kolei wykupienie abonamentu za 500 złotych wyniosłoby go 100 złotych miesięcznie więcej. – Dyrekcja powinna przynajmniej dać nam szansę wjechać za bramę. Teraz nie wszyscy pracownicy mogą to zrobić – stwierdza.

DUŻO PRACOWNIKÓW, MAŁO MIEJSC

Dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Ewa Książek-Bator stwierdza, że „to kwestia możliwości”. Łącznie z parkingiem podziemnym dla lekarzy przeznaczonych jest 315 miejsc. Pracowników szpitala jest w sumie 3,5 tysiąca. – To pięta Achillesowa naszego szpitala. Na czas budowy nie ma tutaj mądrego rozwiązania. Przez kilka ostatnich lat prosiliśmy miasto o wstrzymanie się z ustanowieniem opłat wzdłuż budynków szpitala. Dotyczy to głównie pracowników szpitala, ale również pacjentów. Myślę, że z tego powodu w jakimś stopniu będą niezadowoleni. Na dziś jednak nie stworzymy więcej miejsc. Możemy tylko prosić o uruchomienie większej ilości komunikacji miejskiej, by pojawiła się możliwość alternatywnego dojazdu – mówi.

 

Lekarze za miesięczny abonament w miejskiej strefie płacą 500 złotych. Czy nie mogliby – tak, jak mieszkańcy – płacić 120 złotych rocznie? – Te pięćset złotych to tak samo wysoki koszt dla rezydentów, studentów Politechniki Gdańskiej, pracowników Zarządu Dróg i Zieleni, Olivia Business Centre czy innych firm, wokół których zorganizowane są strefy płatnego parkowania. Te kwoty obowiązują pracowników, którzy na co dzień przyjeżdżają i parkują pod swoimi firmami. To wynika z polityki miejskiej, która ma zapewnić rotację w takich miejscach – wyjaśnia Katarzyna Kaczmarek.

 

Nieznaczną poprawę ma przynieść budowa parkingu na 200 miejsc wzdłuż leśnego odcinka ulicy Smoluchowskiego. Do końca listopada ma go wykonać Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska. Parking powstanie w ciągu dwóch lat przy budowanym Centrum Medycyny Nieinwazyjnej.

UCK chciałoby natomiast zbudować na swoim terenie parking wielopoziomowy na około 300 miejsc. Problemem są jednak pieniądze (potrzeba na to około 10 milionów złotych) i warunki stawiane przez miasto. Urzędnicy chcą, by Uniwersytet Medyczny, podobnie jak prywatni inwestorzy, dał coś od siebie – w tym przypadku zbudował trzeci pas ulicy Smoluchowskiego w stronę Alei Zwycięstwa. – To warunki zaporowe – mówią przedstawiciele UCK.

Posłuchaj reportażu:

Sebastian Kwiatkowski/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj