Halloween kochają dzieci, dorośli mają z tym problem. Kurator oświaty: „Przypominam o Dziadach Mickiewicza”

halloween123a

– Przypominam o „Dziadach” Adama Mickiewicza – mówi pomorska kurator oświaty Monika Kończyk pytana przez dziennikarza Radia Gdańsk o kwestię sporów dotyczących obchodzenia Halloween w szkołach. Dyskusje wywołane listem Marka Gralika, kujawsko-pomorskiego kuratora oświaty, przeniknęły do mediów społecznościowych. Okazuje się, że „cukierek albo psikus” dzieli Polaków.
– Wiem, że w placówkach odbywają się wydarzenia nawiązujące do Halloween, ale organizowane są także zajęcia związane z tradycją dnia Wszystkich Świętych. Myśląc o sporach na temat tego święta, przypominam o „Dziadach” Adama Mickiewicza – mówi Monika Kończyk. Pomorska kurator dodaje, że nie zamierza ingerować w plany dyrektorów poszczególnych placówek dotyczące obchodów Halloween.

Na temat sporu o obchody Halloween w szkołach wypowiedział się także dla Radia Gdańsk ksiądz Krzysztof Nowak – proboszcz parafii w Żelisławkach koło Pruszcza, diecezjalny duszpasterz młodzieży i koordynator diecezjalny ds. Światowych Dni Młodzieży.

– Musimy uściślić terminy – Halloween nie jest świętem. Mam raczej wrażenie, że komuś zależy, żeby świętem się stało. Jeśli jednak miałoby tak być, to trzeba się zastanowić, czyje miałoby być to święto? Religii? Jakiejś społeczności? To jest ważne, żeby określić status tego, czym Halloween jest i czy powinno znaleźć się w rzeczywistości, która ma służyć wychowaniu, a więc szkole. Szkoła kształtuje nie tylko wiedzę, ale pewne zwyczaje kulturalne, społeczne i religijne, sposób myślenia. Jeśli Halloween nie jest związane z historią Polski, religią czy ogólnie pojętą demokracją, to dlaczego jest w siatce godzin szkolnych? Proszę pamiętać, że mówimy o szkole, a nie o komercyjnych imprezach. Czym innym jest, jak ktoś sam przyjdzie na imprezę halloweenową, kupi sobie napój i będzie się przebierał za postacie z horrorów, a czym innym, kiedy przychodzi do szkoły i musi ten materiał sobie przyswoić. Kościół jest przeciwny także komercyjnej odsłonie Halloween, ale na to nie ma już wpływu. Czy Halloween powinien być ujęty jako temat w nauce języka? To uczy młodych ludzi omijania prawa – jeśli nie uda się tymi drzwiami, to wprowadzimy je innymi. To przenosi się na politykę i działalność samorządową młodych. W mojej ocenie jest to nadużycie pedagogiczne.

KURATOR, NAUCZYCIEL I ZWIĄZKOWIEC LISTY PISZĄ

Kujawsko-pomorski kurator oświaty Marek Gralik napisał list otwarty do dyrektorów szkół. Można w nim przeczytać, że:

„(…) To, w sztuczny sposób przeniesione na polski grunt obce naszej kulturze, anglosaskie „święto” czyni pewne zamieszanie w umysłach dzieci i młodzieży. O ile mówienie o nim, czy wręcz uczenie, szczególnie na lekcjach języka angielskiego, jest rzeczą naturalną, wynikającą z potrzeby poznawania zwyczajów panujących w kraju, którego języka się uczy, o tyle urządzanie w szkołach zabaw halloweenowych, przebieranie się za upiorne postacie nie niesie ze sobą absolutnie żadnych wartości, a w przypadku dzieci z upośledzeniem umysłowym (a takie sytuacje w szkołach naszego województwa występują) jest wręcz niedopuszczalne, gdyż bardzo negatywnie odbija się na ich psychice…”.

Kurator poprosił nauczycieli i rodziców, żeby wzięli pod uwagę jego opinię podczas podejmowania decyzji w sprawie organizowania obchodów Halloween.

NAUCZYCIEL WZYWA NA POMOC PRZEWODNICZĄCEGO „SOLIDARNOŚCI”

Do pisma kuratora ustosunkował się dr Arkadiusz Kierdys – nauczyciel historii z ZS UMK Gimnazjum i Liceum Akademickiego w Toruniu oraz I LO im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. W liście skierowanym do Jerzego Wiśniewskiego, przewodniczącego Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Toruniu, napisał:

„(…) Pomijając fakt braku podstawowej wiedzy Pana Kuratora na temat pochodzenia świąt „anglosaskich” (Halloween wywodzi się z tradycji antycznego Rzymu, podobnie jak chrześcijańskie święto Bożego Narodzenia) jest to niedopuszczalna ingerencja w neutralność światopoglądową szkół publicznych – gwarantowaną w Polsce przez Konstytucję oraz zapisy ustawy „Karta Nauczyciela”.

(…) W związku z jawną presją wywieraną przez Pana Kuratora i sygnałami środowiska nauczycielskiego o uleganiu jej przez dyrekcje szkół publicznych, zwracam się z prośbą o interwencję Pana Przewodniczącego w obronie środowiska oświatowego przed narzucaną indoktrynacją ideologiczną”.

PRZEWODNICZĄCY ODPISUJE „JAKO CHRZEŚCIJANIN, CZŁONEK KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO”

W czwartek na list nauczyciela odpowiedział Jerzy Wiśniewski, który zwracając się bezpośrednio do niego, napisał: „(…) Mam wątpliwości, czy kwestia, którą poruszasz w piśmie, leży w zakresie zadań związku zawodowego. Mimo tego, w odpowiedzi na Twą prośbę, przedstawiam poniższe stanowisko; zaznaczam jednak, że wypowiadam się jako chrześcijanin, członek Kościoła Katolickiego i przewodniczący Organizacji Związku, w którego Statucie preambuła odwołuje się do etyki chrześcijańskiej i katolickiej nauki społecznej.

(…) List Pana Kuratora ma charakter opinii (co zawarte jest w treści listu i na co sam się powołujesz); nie jest więc dokumentem rodzącym skutki prawne.

(…) Podzielam pogląd Pana Kuratora, iż obchody Halloween stoją w sprzeczności z polskimi zwyczajami, a nawet więcej – uważam, że zwyczaje te, stwarzając pozory niewinnej zabawy i kultywowane dziwnym zbiegiem okoliczności w przeddzień Uroczystości Wszystkich Świętych (obchodzonej w Kościele Katolickim w dniu 1 listopada), mają w praktyce stanowić dla niej alternatywę – lekką, łatwą i przyjemną.”.

 Halloweenowe malowanie twarzy w roku 2010. Fot. Agencja KFP/Paweł Marcinko

OPINIE RODZICÓW SĄ PODZIELONE

Atrakcyjniejsze dla najmłodszych święto Halloween, obecne w kulturze masowej, trafia do dzieci. Pytani przez dziennikarza Radia Gdańsk rodzice twierdzą, że chociaż w dzieciństwie obchodzili raczej Wszystkich Świętych, to pomagają swoim pociechom w przebieraniu się w stroje zjaw, wampirów czy wilkołaków i razem z nimi chodzą w nocy od drzwi do drzwi, prosząc sąsiadów o słodycze.

– Moje dziecko ma 6 lat, na wiosnę w przedszkolu topili Marzannę, jesienią z koleżankami z sąsiedztwa (odkąd miała 4 latka) chodziła „po najbliższych sąsiadach” po cukierek albo psikus. Ja też zawsze mam mnóstwo słodyczy dla tych, którzy przychodzą. Nie ukrywajmy, większość świąt skądś się wzięła i niekoniecznie ma chrześcijańskie korzenie. To budowanie społecznych relacji, okazji do spotkań, oderwanie od rzeczywistości, okazja do włączenia kreatywności, dystansu do siebie i poczucia humoru. A dla dzieci nauka odwagi. Na ten rok kapelusz czarownicy już kupiony, ale nie wiem jakie tu, gdzie teraz mieszkam, są zwyczaje w tej kwestii – zastanawia się Emilia Krzystowska-Bojeńska.

– Zaduszki, Dziady i Halloween służą jednemu – oswajaniu się człowieka ze śmiercią. Jako i nadziejne święto Wielkiej Nocy (czasami z „zajączkiem” dla dzieci). Osobiście, w żadnym z nich, w żadnych przejawach, nie widzę złych mocy. Taki psikus i cukierek w jednym – pisze internauta ukrywający się pod nickiem Hans Piperman.

„KOLEJNY PRZESZCZEP Z USA” KONTRA „CHOINKA TEŻ JEST OBCA, PRZYSZŁA Z NIEMIEC”

Argumentem przeciwników Halloween jest przede wszystkim jego „niepolskość”. Zaproszeni do dyskusji internauci wskazują na amerykanizację rodzimej kultury. Pojawiają się też głosy przypominające o tym, że wiele elementów naszej tradycji stanową zapożyczenia z obcych kultur.

– Halloween to przede wszystkim tradycja Zachodu – dla mnie święto wprowadzane w Polsce trochę na siłę. Równie dobrze moglibyśmy obchodzić Dziady, które mają dużo ciekawszą historię. A co do tych dzieci i mocy nieczystych – nie, raczej nic dzieci nie opęta (…). Chociaż wkurza mnie, że gdy wracam do Gdańska po święcie zmarłych, to zawsze mam czymś uwalone drzwi wejściowe, bo nie otworzyłam dzieciom, gdy wołały: „cukierek albo psikus”. To może nie tyle świadczy o opętaniu, a tupecie tych dzieci. I bezmyślności rodziców, którzy pozwalają na coś takiego – zastanawia się Katarzyna Magdalena Polita.

– Kolejny przeszczep z USA. Za rok będą bazy to się „marinsy” poczują jak w domu. Smutne to wszystko, kolejny dzień na farmazonie, który podkręca sprzedaż gadżetów z Chin (…). Chyba jedynie sprzedawcy dyń zyskają na tym. Myślę, że żaden rodzic nie chciałby ustroić swojej pociechy w świńskie flaki dla podkręcenia realizmu, bo ludzkie to chyba byłoby za dużo – pisze internauta posługujący się nickiem Siwulon Palifornia Rudeboyz.

– Choinka też obca, przyszła z Niemiec. Co robić? – droczy się Włodek Raszkiewicz z Radia Gdańsk, przypominając tym samym, że tradycję dekorowania domu świerkiem lub jodłą przynieśli do Polski niemieccy protestanci na przełomie XVIII i XIX weku.

halloween123bCmentarz Łostowicki w Gdańsku. Święto Wszystkich Świętych w roku 2011. Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki

„CI Z DOMKÓW ŻYCZLIWSI” I „LEPIEJ SIĘ PRZYGOTOWAĆ, BY UNIKNĄĆ PSIKUSÓW”

Okazuje się, że nowe „święto” generuje też nowe problemy. Dzieci bywają smutne z powodu dorosłych, którzy są im nieprzychylni, a rodzice, by ratować sytuację, wymieniają się strategiami wspólnego zbierania słodyczy i ochrony przed psikusami.

– Moja córka po raz pierwszy świętowała Halloween rok temu – czyli w wieku 5 lat. Najpierw była „impreza” w osiedlowym domu kultury – oczywiście obowiązywał odpowiedni strój. Wieczorem Lenka i jej przyjaciółka przebrały się w upiorne stroje i, pod czujnym okiem wujka, wybrały się z koszyczkiem na spacer po okolicy, oczywiście w celu uzbierania jak największej liczby cukierków. Przygotowały sobie również naklejki (łatwo odklejające się, żeby nie było), które jako psikus miały naklejać na drzwi tym, którzy nie dali cukierka. Ku mojemu zdziwieniu, reakcje sąsiadów z okolicznych bloków były delikatnie mówiąc niechętne – albo udawali, że nikogo nie ma w domu (najczęściej), albo uświadamiali mojego kolegę, jak to pogańskie zwyczaje zaszczepia dzieciom (kilka przypadków) – opowiada Agnieszka Borowska.

Dziewczynki były naprawdę załamane. – Kumpel wpadł na pomysł, by przejść się do dzielnicy domków jednorodzinnych. A tam zupełnie inne podejście – ludzie przygotowani, życzliwi, dziewczyny musiały skombinować dodatkową siatkę na słodycze, bo nie mieściło im się do tych koszyczków (notabene wielkanocnych). W tym roku uderzamy od razu na domki 😉 – zapowiada pani Borowska.

– Kiedyś dotkliwe przekonałam się co to znaczy psikus. Nieprzygotowana, olewająca to „święto” całą sobą, nieświadoma zagrożenia otworzyłam drzwi kilkuletnim kościotrupom z dynią w łapce. Przepraszając za brak słodyczy myślałam, że rozstaliśmy się w pokoju. Jakież było moje zdziwienie, kiedy na wycieraczce znalazłam psikusa w postaci rozsypanego kilograma mąki. Od tamtej pory zawsze jestem przygotowana – zaznacza Magda Manasterska, współprowadząca audycję Radia Gdańsk – Mamy w mieście. 

„STAWIAM PYTANIA O CEL UPORCZYWEJ KAMPANII PROMUJĄCEJ TO WYDARZENIE”

Głos zabrał również duchowny. – Nie chodzi tu tylko o jakiś zwyczaj dla młodzieży – pisze w liście do redakcji Radia Gdańsk ksiądz Krzysztof Nowak.

– Ten temat wraca jak bumerang w mediach i wypowiedziach autorytetów kulturalnych rok w rok. Ja osobiście, jako odbiorca informacji, odnoszę wrażenie, że mimo pewnego oporu społecznego, ktoś nie rezygnuje z wpisania Halloween w polską kulturę i życie społeczne. Osobiście mnie to zniechęca i czuję, że ktoś próbuje wpłynąć na mnie, chociaż tego nie chcę. Wychodzi z założenia, że jak nie w tym roku, to przyszłym machnę ręką i je zaakceptuję. Dlatego nie akceptuję Halloween, nie promuję go i stawiam pytania o cel uporczywej kampanii promującej to wydarzenie – dodaje ksiądz Nowak.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj