Środek nocy i pożar jachtu na Bałtyku. Kapitan musiał ewakuować się sam. W akcji SAR

Jacht Quick Livener zatonął na Bałtyku. Na szczęście kapitan nie odniósł żadnych obrażeń. Zdążył uciec i jest już bezpieczny. Podjęli go ratownicy SAR. Około 2:00 w nocy na pokładzie niewielkiej jednostki wybuchł pożar. Jacht był wówczas 20 mil morskich na północny wschód od Helu.

EWAKUOWAŁ SIĘ SAM

Kapitan, który płynął sam, ewakuował się na tratwę ratunkową, wezwał pomoc i dryfował na Bałtyku. Morskie Centrum Ratownicze na ratunek wysłało statek „Sztorm”.

CAŁY I ZDROWY

O 7:35 załoga podjęła kapitana na pokład i już wpłynęła do portu w Helu. – Mężczyzna jest cały i zdrowy, ale wyziębiony – powiedziała Mirosława Więckowska z SAR. Za chwilę jednostka powinna zawinąć do portu. Tam na kapitana czeka już kartka pogotowia. Lekarz profilaktycznie zbada mężczyznę.

Jacht Quick Livener pływał pod polską banderą.

Grzegorz Armatowski/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj