Gdyński żaglowiec utknął na mieliźnie w pobliżu Szwecji. Niebezpieczny koniec wyprawy wokół Atlantyku

W środę rozpocznie się operacja ratowania jachtu s/y Zjawa IV. Jacht wszedł w poniedziałek na mieliznę koło Półwyspu Falsterbo. – Operację prowadzi duńska firma specjalizująca się w prowadzeniu operacji ratowniczych – informuje kapitan Waldemar Mieczkowski, wieloletni komendant Centrum Wychowania Morskiego, którego własnością jest Zjawa IV. – Obecnie jacht leży na boku, nabiera wody, zwykły holownik tego nie ruszy – dodaje Mieczkowski.

PŁYNĘŁO 9 OSÓB

W sumie Zjawą płynęło ze Szkocji do Polski 9 osób. Na miejscu są teraz 3 osoby. – Reszta wróciła do kraju – potwierdza Rafał Klepacz z CWM

Operacją ściągania Zjawy będzie dowodził jeden z najbardziej doświadczonych fachowców tej branży, salvage master, Holender Johan Foks. Dobrana zostanie najlepsza technika ściągnięcia jachtu z mielizny. Tak, aby nie uszkodzić kadłuba i poszycia. Po ściągnięciu jachtu na wodę, zostanie on przygotowany do holowania i ustabilizowany. Druga część operacji to holowanie jednostki do portu. Wybór portu będzie zależał od stanu technicznego jednostki.

PÓŁTORAROCZNY REJS

Rejs Zjawy po Atlantyku trwał półtora roku. To był już ostatni etap tej podróży. Załoga została ewakuowana przez szwedzkie służby ratownicze.

 

Anna Rębas/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj