Co roku po świętach Bożego Narodzenia do schronisk trafiają niechciane, żywe prezenty. – Oby w tym roku było ich mniej – apeluje Anna Elgert ze schroniska OTOZ Animals w Gdyni.
– My byśmy życzyli każdemu, zanim odwiedzi schronisko, żeby przemyślał swoją decyzję. Wypisał sobie na kartce wszystkie za i przeciw, założyć pewne sytuacje życiowe. Życie się różnie układa i my musimy brać odpowiedzialność za to, co oswoiliśmy. Naprawdę prosimy, nie kupujcie psiaków, jako prezenty – apeluje Anna Elgert.
– Co roku po świętach do schronisk trafia o wiele więcej, niż zwykle zwierząt – przyznaje Daniela Górak ze schroniska w Gdyni.
TO DUŻY SZOK DLA ZWIERZĘCIA
– Dla każdego zwierzaka moment w którym trafia do schroniska to jest zawsze ogromny stres. Niezależnie od tego czy był w nowym domu przez dwa dni, czy przez trzy lata. Schronisko, pomimo tego, że stara się zapewnić jak najlepsze warunki, nigdy nie będzie tym samym, czym jest prawdziwy dom – podkreśla Daniela Górak.
Pierwsze dni to prawdziwy szok i zdezorientowanie. Zwierzęta doskonale zdają sobie sprawę, że coś się zmieniło w ich życiu i jest to zmiana na złe.
PSY RÓŻNIE ODREAGOWUJĄ TEN STRES
– Reagują bardzo różnie. Niektóre nie chcą jeść, inne siedzą smutne w kącie, jeszcze inne garną się do człowieka i potrafią szczekać za każdym razem, gdy ktoś tylko pojawi się na horyzoncie – tłumaczy pracownik schroniska.
Do gdyńskiego „Ciapkowa” trafia rocznie 1000 psów. Tyle samo znajduje nowe domy. Stałych mieszkańców jest około 500-set w tym 180 kotów.
Sebastian Kwiatkowski/hb