Budowa zbiornika na gdyńskim Witominie. Nawet nie wiadomo kiedy ruszą prace, a miasto już wyrzuca działkowców

Ponad 120 działkowców z Gdyni musi opuścić swoje działki.  W miejscu przez nich zajmowanym ma powstać zbiornik retencyjny i tereny rekreacyjne. Mają żal do władz miasta o tak „brutalną” eksmisję, choć nawet nie ma terminu inwestycji. Co do planów w tym miejscu wątpliwości ma również część radnych.

W lutym tego roku około 120 działkowców otrzymało wypowiedzenia umów dzierżawy działek przy ul. 2 Morskim Pułku Strzelców na gdyńskim Witominie. Zgodnie z informacjami na piśmie, ogródki muszą opuścić do 1 kwietnia 2017 roku. Wszystko związane jest z planem budowy zbiornika retencyjnego i terenów rekreacyjnych.

 

DZIAŁKOWCY NIE ZGADZAJĄ SIĘ Z DECYZJĄ

Tu zaczyna się problem. Jak twierdzą działkowcy, z perspektywą opuszczenia działek już się pogodzili. Nie godzą się natomiast z tak „brutalną” formą wypowiedzenia, zwłaszcza, że ich zdaniem „nie ma planów ani terminów realizacji tych projektów”. Kolejną kwestią jest ewentualna budowa. W pierwszej kolejności zrealizowany ma zostać tylko projekt zbiornika, choć jak twierdzi część radnych – nawet tu nie ma terminu rozpoczęcia prac.

Zbiornik ma zająć 1/3 terenu ogrodów działkowych. Zgodnie z planem przesłanym jednemu z radnych, to teren zajmowany przez około 20 działkowców. Pozostała część ma w „przyszłości” zostać przeznaczona na tereny rekreacyjne. Nie wiadomo jeszcze, kiedy to nastąpi. Ale urzędnicy chcą, żeby od 1 kwietnia cały teren został opuszczony.

– Projekt, którego wnioskodawcą jest Zarząd Dróg i Zieleni, będzie mógł zostać stworzony, dopiero gdy zostanie wykonana inwestycja nadrzędna, czyli zbiornik retencyjny – czytamy w odpowiedzi na pismo radnego Pawła Stolarczyka do Urzędu Miasta w sprawie niejasności związanych z likwidacją ogródków działkowych.

RADNI MAJĄ DUŻO WĄTPLIWOŚCI

Brak konkretnych terminów sprawia, że działkowcy nie rozumieją, dlaczego tak szybko muszą opuścić tereny działek. W kolejnych pismach do Urzędu Miasta proszą o przedłużenie terminu wypowiedzenia.

– Jeden miesiąc na opuszczenie działek? Nie da się – komentuje radna dzielnicy Witomino-Leśniczówka Elżbieta Oleś, posiadaczka jednej z działek na Witominie. – 70 proc. działkowców to emeryci. Ponadto na terenie działek jest kilku hodowców gołębi, które właśnie rozpoczynają sezon lęgowy. Hodowcy tłumaczą, że pierwszy bezpieczny termin na ich przeniesienie to początek jesieni.

Ten argument jest szybko zbijany przez urzędników w odpowiedzi na list radnego: – Działkowcy postawili gołębniki na własne ryzyko. Biorąc pod uwagę, że mamy okres lęgowy gołębi, właściciele gołębników powinni podjąć wszelkie, niezbędne działania w celu ich usunięcia – bez szkody dla ptaków – czytamy. 

MIESZKAŃCY CHCĄ ZMIANY TERMINU WYPOWIEDZENIA

Radni uważają, że jeśli budowa zbiornika retencyjnego uzależni dalsze prace, to oznacza to, że nawet jeśli prace rozpoczną się jeszcze w tym roku, to na pewno potrwają kilka miesięcy. To znaczy, że pozostałych 100 działkowców na razie mogłoby pozostać do czasu, kiedy pojawi się konkretny plan realizacji terenów rekreacyjnych.

NIEPEWNIE INTENCJE MIASTA

– Decyzja o warunkach zabudowy z 2013 r. jest dowodem na to, że miasto nie miało zamiaru realizować tych założeń. W 2015 r. miasto podpisało kolejne umowy z działkowcami na następne 3 lata. W związku z tym, jaka jest gwarancja tego, że po eksmisji działkowców program zostanie zrealizowany? – pyta radny Stolarczyk.

Poza brakiem terminów radni mają wiele wątpliwości, co do potrzeby zagospodarowania tego terenu pod strefę rekreacyjną. Prawie przy każdym budynku w okolicy działek znajdują się place zabaw i boiska. To daje do myślenia radnym, którzy sugerują, że skoro od tylu lat koncepcja miasta nie została zrealizowana, można myśleć, że kiedy teren zostanie „oczyszczony”, dwa hektary atrakcyjnych terenów mogą zostać sprzedane deweloperom.

Działkowcy uważają, że projekt terenów rekreacyjnych może nie zostać zrealizowany jeszcze przez lata. Deklarują, że będą walczyć z miastem o zmianę terminu wypowiedzenia co najmniej do końca roku.

Na razie nie udało nam się uzyskać komentarza w tej sprawie ze strony miasta. Do tematu na pewno będziemy wracać.

Jacek Klejment/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj