Przebieranie za bohaterów legend, smaganie panien uschniętymi gałązkami i zawody w stukaniu się jajkami. Ile regionów Polski, tyle ludowych obyczajów obchodzenia Śmigusa Dyngusa. Przedstawiamy najciekawsze z nich.
Na Kaszubach tradycją jest zakradanie się przez kawalerów do gospodarstw gdzie mieszkają dziewczęta, nazywane również „dyngowaniem”. Chłopcy smagają bose stopy wybranek uschniętymi gałązkami jałowca. Historia głosi, że ta z nich, która ma najbardziej posiniaczone nogi cieszy się największym powodzeniem. – Chłopcy wchodzą w tzw. zmowę z ojcem, który podpowiada gdzie uda się znaleźć kluczyk do izby, w której śpią panny. Panny wiedzą co się święci, więc barykadują drzwi. Barykady jednak zazwyczaj w poniedziałkowy świt ustępują – opowiada Tadeusz Makowski, regionalista. – Czasami dziewczęta same okładają się jałowcem, żeby wyglądać podobnie jak te popularniejsze. Kawalerowie jednak dobrze wiedzą kto był przez nich odwiedzany, a kto udaje – wyjaśnia.
PARADY I KOROWODY
Dla obszaru Wielkopolski charakterystyczne są barwne korowody. Ulicami miast przechodzą parady złożone z przebierańców m.in. Dziada, Baby, Niedźwiedzia i Grajka. Grupa odwiedza okoliczne domy i oblewa wodą mieszkańców, a ich twarz smaruje sadzą. Pochód kończy się pod wysokim kominem, gdzie zgromadzonym ukazuje się postać diabła.
fot. Agencja KFP/Andrzej J. Gojke
Podobny zwyczaj smarowania twarzy mieszkańców sadzą kultywowany jest w Lednicy koło Wieliczki. Tam za tzw. Siudą Babę przebierają się mężczyźni – zakładają podarte spódnice, swetry i biżuterię z kartofli, kasztanów i żołędzi. Wyposażeni w bicz i krzyż, chodzą po domostwach. Legenda o Siudej Babie głosi, że kobieta była strażniczką ogniska poświęconego pogańskiej bogini. Miała zakaz mycia, więc wciąż była brudna od sadzy. Raz do roku szukała we wsi swojej następczyni, która nie mogła wykupić się od obowiązku pilnowania ognia.
SŁOMIANE POTWORY POSTRACHEM MAŁOPOLSKI
Tradycja przebierania się nie jest obca również mieszkańcom Małopolski. Tam mieszkańcy udają tzw. dziady śmigustne, czyli słomiane potwory. Legenda głosi, że to uciekinierzy z obozów tatarskich. Tam poturbowano ich, obcięto języki i zabrali ubrania. Teraz zbiegli szukają pomocy odziani w łachmany, wydają jedynie pomruki i oblewają się wodą.
Z kolei obrzędem znanym w Raciborzu w województwie śląskim jest świąteczna procesja. Orszak składa się z jeźdźców na koniach oraz kapłana i święci pola, by zapewnić urodzaj.
fot. Agencja KFP/Andrzej J. Gojke
SKĄD WZIĄĆ SIŁY WITALNE I OBFITE PLONY?
Część legend związanych jest z także z zapewnieniem obfitych plonów we wsi. Na Dolnym Śląsku w Lany Poniedziałek starsi gospodarze idą w pole i w jego narożnikach umieszczają krzyżyki wykonane z kłokoczki. Ma to ochronić plony przed klęskami i złą pogodą. Za to Poganie wierzyli w to, że siły witalne może dać im pobudka koguta. W poniedziałkowy poranek młodzi chłopcy wozili koguta na wózku po wsi. Wcześniej zwierzę karmione było ziarnem moczonym w spirytusie, dlatego wydawało donośne odgłosy. Ten zwyczaj nazywany jest kurkiem dyngusowym.
W województwach śląskim i świętokrzyskim tradycją jest kulanie jajec, nazywane też walcem. Polega na toczeniu jajka z góry do wykopanego dołka. Wygrywa osoba, której jajko trzy razy wpadnie do dołka. Z kolei dziewczęta stukają się kraszankami. Ta, której pisanka rozpadnie się jako pierwsza, najwcześniej wyjdzie za mąż.