Broniła matki przed pijanym tyranem, została sparaliżowana. Jest wyrok dla oprawcy i specjalna renta dla córki

Stałą rentę specjalną przyznał Sąd Rejonowy w Elblągu 19-letniej kobiecie, która stanęła w obronie matki. Półtora roku temu w Drewnowie koło Fromborka pijany 62-letni Jan M. rzucił się z nożem na żonę. W obronie matki stanęła córka. W wyniku odniesionych ran starsza kobieta zmarła, zaś jej córka, Wioleta M,. raniona w rdzeń kręgowy, jest sparaliżowana. Porusza się na wózku. Sąd Okręgowy w Elblągu skazał sprawcę na karę dożywotniego pozbawienia wolności i 100 tysięcy odszkodowania dla córki.

Tymczasem ZUS nie widział podstaw do wypłaty świadczenia dla niepełnosprawnej 19-latki. – To zmienił wyrok sądu rejonowego, który zdecydował o przyznaniu jej renty specjalnej – wyjaśnia rzecznik sądu Tomasz Koronowski.

– Ustawodawca przewidział specjalne świadczenie, specyficzne przepisy. Wsparcie dla osób, które wykazały się pewnym bohaterstwem, bo tak trzeba to ująć. Pani Wioleta podczas tego zdarzenia broniła matki. Organ rentowy, czyli ZUS, pierwotnie odmówił jej prawa do renty i do jednorazowego odszkodowania z tytułu tego wypadku. Tym niemniej, sąd rejonowy w toku postępowania ustalił, że to zdarzenie miało znamiona wypadku w szczególnych okolicznościach – tłumaczy sędzia Koronowski.

62-LETNI JAN M. JEST POWAŻNIE CHORY

Niepełnosprawna nastolatka co miesiąc otrzymuje 1200 złotych. Na finał w sądzie czeka także sprawa dotycząca ustalenia wysokości jednorazowego odszkodowania od ZUS. Na zasądzone odszkodowanie od sprawcy, zdaniem prawników, nie ma co liczyć. Jej ojciec, 62-letni Jan M., jest poważnie chory.

Sąd skazał 62-latka za dwa czyny: zabójstwo 57-letniej żony, za które otrzymał karę dożywotniego więzienia oraz za usiłowanie pozbawienia życia córki, Wiolety M., która podczas awantury stanęła w obronie matki. Dziewczyna otrzymała cios nożem w plecy. Ostrze sięgnęło rdzenia kręgowego, w efekcie czego, doszło do prawie całkowitego porażenia dziewczyny od pasa w dół. Za ten czyn Jan M. otrzymał wyrok 10 lat pozbawienia wolności. Łącząc oba sędzia ostatecznie wymierzył 62-latkowi karę dożywotniego pozbawienia wolności oraz nałożył obowiązek zapłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej córki.

„NAJPIERW BIŁ, POTEM PŁAKAŁ I PRZEPRASZAŁ”

Proces Jana M. od początku toczył się za drzwiami zamkniętymi. Sprawca miał wyrazić żal i przepraszać za popełniony czyn. Rodzina pokrzywdzonej pani Wiolety uważa, że ten żal był nieszczery.

– U niego nie ma prawdziwej skruchy. Przecież on przepraszał po każdej awanturze. Najpierw zbił, a na drugi dzień klęczał na kolanach, płakał i zarzekał się, że nigdy więcej tego nie zrobi. A za kilka dni wszystko się powtarzało. My go znamy i wiemy, jaki jest naprawdę – mówi pani Sabina, ciotka pokrzywdzonej pani Wiolety.

W rodzinie M. bardzo często dochodziło do awantur. Jan M. latami znęcał się nad żoną i córką, bił je, miał nawet założoną Niebieską Kartę.

Marek Nowosad/mich/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj