Prace społeczne zamiast więzienia. Słupski sąd złagodził kary dla podpalaczy aut przeciwnika byłego prezydenta

Sąd Okręgowy w Słupsku złagodził kary za podpalenie samochodów przeciwnika politycznego byłego prezydenta Słupska. To finał jednego z najgłośniejszych konfliktów w mieście. Podpalacz Czesław M., zamiast roku więzienia, przez 12 miesięcy będzie pracował społecznie przez 20 godzin miesięcznie. Zleceniodawca Andrzej O. również nie trafi za kratki, na co skazał go sąd w pierwszej instancji. Przez osiem miesięcy będzie również pracował społecznie po 20 godzin w miesiącu. Sędzia Jadwiga Miklińska, uzasadniając łagodniejsze kary podkreśliła, że pierwszy z oskarżonych sam zgłosił się na policję, przyznał się do winy i współpracował z prokuraturą, a drugi nie był wcześniej karany.

– Sprawstwo i wina obu oskarżonych zostały udowodnione ponad wszelką wątpliwość. Sąd odwoławczy nie zgodził się jedynie z argumentacją sądu rejonowego, co do wymiaru kary. Uznał je za rażąco niewspółmierne do czynu. W tym zakresie sąd uznał argumenty obrony. Co do motywu czynu, to była oczywista zemsta – uzasadniała sędzia.

– Trzeba podkreślić, że oskarżony Czesław M. przyznał się do winy, konsekwentnie podtrzymał wyjaśnienia w tej sprawie. Z kolei Andrzej O. jest osobą niekaraną. To musi mieć wpływ na wymiar kary. Trzeba też odnieść się do samego czynu. Jak ustalili biegli, samo podpalenie, choć naganne i społecznie szkodliwe, było przeprowadzone nieudolnie, dziwnie. Nie stanowiło zagrożenia dla mienia dużych wartości, życia i zdrowia wielu osób – uzasadniała wyrok sędzia Miklińska.

– Zostali uznani za winnych. Pan O. jest skazanym przestępcą i od tego nie ucieknie. To dla mnie najważniejsze. Nie chciałem tego podnosić na etapie procesu karnego i sprawy kryminalnej, ale ten wyrok otwiera mi drogę do roszczeń cywilnych i z tego skorzystam. Chodzi nie tylko o Andrzeja O., ale również o inne osoby, jeśli uda mi się to wykazać na podstawie zebranego materiału dowodowego – mówił po ogłoszeniu wyroku poszkodowany w sprawie o podpalenie samochodów Aleksander Jacek.

WĄTKI POWIĄZAŃ PODPALACZY Z URZĘDEM MIEJSKIM W SŁUPSKU

Sąd Okręgowy obniżył wobec kwotę zadośćuczynienia od Czesława M. i Andrzeja O. za spowodowanie pożaru dla poszkodowanego i jego żony z 80 do 20 tysięcy złotych. Sąd wskazywał w uzasadnieniu wyroku na wątki powiązań podpalaczy z Urzędem Miejskim w Słupsku, których prokuraturze nie udało się udowodnić.

„12 marca 2013 roku pan Aleksander Jacek złożył w urzędzie zawiadomienie o nieprawidłowościach związanych z nieruchomościami pana Andrzeja O. przy ulicy Sobieskiego w Słupsku. Chodziło o użytkowanie i wynajmowanie niezgłoszonej nieruchomości różnym podmiotom, niepłacenie podatku od nieruchomości itd. To spowodowało cały ciąg zdarzeń, z tym że ta informacja dotarła do jednego urzędnika ratusza w Słupsku, który jak twierdził, nie przekazywał jej nikomu. Z kolei ówczesny prezydent Słupska Maciej Kobyliński potwierdził, że otrzymał ją od tego urzędnika, a dalej, w jaki sposób dowiedział się o tym pan O., to już musimy sobie sami dopowiedzieć, skoro pan Kobylińskim był dobrym znajomym pana O. W każdym razie musiał się dowiedzieć, skoro pod koniec marca podjął krok w celu zalegalizowania nieruchomości. Były to zlecenia opinii specjalnej, technicznej, wyprowadził osoby, które tam przebywały stwarzając pozory, że w tym budynku nikt nie mieszka. W konsekwencji uzyskał pozytywną opinię do użytkowania budynku. Złożył szybko PIT celem wyrównania zaległości podatkowych. Niewątpliwe ważne są też wyjaśnienia oskarżonego Czesława M. dotyczące umorzenia długu jego matki. Andrzej O. znał dobrze Czesława M. Żalił mu się, jak „złym człowiekiem” jest Aleksander Jacek. Czesław M. odpowiedział, że może pomóc i z nim porozmawiać. Nie ma wątpliwości, że wniosek do Urzędu Miasta w Słupsku o umorzenie długu matce Czesława M. pisał Andrzej O. Gdy samochody podpalono, wiceprezydent Słupska dług umorzył. Gdy sprawą zajęły się media, decyzję cofnięto. Ta sekwencja zdarzeń i kolejny dowód, gdy po podpaleniu pan O. zadzwonił do znajomego Aleksandra Jacka i powiedział, że „stać go na więcej”, jasno wskazują na winę oskarżonego”.

PROKURATOR CZUJE NIEDOSYT

Prokurator Dariusz Ziomek z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku pytany, czy czuje niedosyt, bo sprawa ocierająca się o zamach z zemsty kończy się skazaniem na prace społeczne oskarżonych, mówił: – Niewątpliwie tak, ale jest kwestia zapoznania się z uzasadnieniem, jeśli o takie wystąpimy i ewentualnej kasacji do Sądu Najwyższego. Zastanowimy się. Najważniejsze, że została potwierdzona wina oskarżonych. Co do wątków związanych z powiązaniami z Urzędem Miejskim, to jest zawsze kwestia realnych możliwości udowodnienia pewnych działań, zdarzeń i kwalifikacji, czy naruszały one prawo – dodał prokurator Ziomek.

Wyrok jest prawomocny. Andrzeja O. nie było w sądzie. Pytany o komentarz podpalacz Czesław M. powiedział tylko: „Jest ok”.

Przemysław Woś/mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj