Bronili gdańskiej poczty w 1939 roku. Są pieniądze na konserwację pamiątek po bohaterach

Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku pozyskało z ministerstwa kultury środki na konserwację prywatnych przedmiotów należących do pocztowców, którzy 1 września 1939 r. bronili placówki. Chodzi o rzeczy znalezione w latach 90. w masowym grobie pocztowców. Jak poinformował PAP Andrzej Gierszewski, rzecznik prasowy Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, którego częścią jest Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku, prace obejmą 113 przedmiotów, w tym m.in. buty, pagony z pocztowych mundurów, okulary, agrafki, grzebienie, metalowe sprzączki, a także broszkę, medalik i ślubną obrączkę.

KONSERWACJA

Gierszewski wyjaśnił, że przedmioty te przejdą kompleksową konserwację, która „ma je zabezpieczyć przez szkodliwym działaniem czasu i otoczenia”. Niektóre z artefaktów poddane zostaną także częściowej rekonstrukcji.

Rzecznik dodał, że prace przeprowadzi Muzeum Archeologiczne w Gdańsku, a zostaną one wykonane w ramach projektu wartego ponad 68 tys. zł, który dofinansowało w 80 procentach Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Częścią tego projektu była także m.in. organizacja spotkania w 25. rocznicę pogrzebu pocztowców oraz zebranie relacji uczestników wydarzeń związanych z odnalezieniem grobu, ekshumacją i pochówkiem.

Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku planuje, że 5 października br., czyli w 78. rocznicę rozstrzelania obrońców Poczty Polskiej, zaprezentuje większość z odnowionych zabytków.

NOWA WYSTAWA

Równolegle – jak powiedział Gierszewski, w Muzeum trwają prace nad drugim, także dofinansowanym ze środków MKiDN projektem – przygotowaniem koncepcji nowej wystawy stałej placówki. Jej otwarcie planowane jest na 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej.

ATAK NA POCZTĘ

Po powołaniu (na mocy traktatu wersalskiego) 15 listopada 1920 roku Wolnego Miasta Gdańsk, władzę i kompetencje podzielono w nim pomiędzy II Rzeczpospolitą a Niemcy. Polacy, którzy według różnych źródeł stanowili w Wolnym Mieście od 9 do 14 proc. mieszkańców, otrzymali m.in. przywilej posiadania własnej służby pocztowej i kolejowej. Poczta Polska w Gdańsku miała status instytucji rządowej, a samym urzędom pocztowym nadano przywileje przysługujące jednostkom eksterytorialnym.

Jeszcze wiosną 1939 r., gdy zaczęły przybierać na sile agresywne działania Niemców wobec Polaków, a wojna stawała się coraz bardziej realna, polskie władze postanowiły wzmocnić placówki pocztowe na terenie Gdańska, w tym najważniejszą z nich – Polski Urząd Pocztowo-Telegraficzny nr 1. Pocztowcy z tej placówki, wśród których było sporo rezerwistów, zgromadzili m.in. kilka ręcznych karabinów maszynowych, pistolety oraz niewielką ilość granatów. 1 września 1939 r. o godz. 4.48, równocześnie z ostrzałem z pancernika Schleswig-Holstein polskiej składnicy wojskowej na Westerplatte, rozpoczął się niemiecki atak na główny polski urząd pocztowy w Gdańsku. W placówce przebywało wówczas około 60 Polaków (historycy nie są w stanie określić ich dokładnej liczby), głównie urzędników pocztowych, ale w budynku byli też dozorca, jego żona i ich 11-letnia wychowanica.

Ze strony niemieckiej w akcji brało udział około 180 policjantów (część z nich była w odwodzie) oraz nieustalona liczba esesmanów. Niemcy przypuścili kilka ataków na pocztę, w tym z użyciem dział i wozów pancernych. Zniszczenia w naziemnej części obiektu zmusiły Polaków do zejścia do piwnicy, skąd kontynuowali obronę. W końcu, aby zmusić pocztowców do kapitulacji, hitlerowcy podpalili budynek, tłocząc najpierw do jego piwnic benzynę przywiezioną w cysternie straży pożarnej. Zabarykadowana w piwnicy załoga poczty około godz. 18 postanowiła się poddać.

Według najnowszych ustaleń dokonanych przez historyka Jana Daniluka z Muzeum II Wojny Światowej, w sumie w walce – od kul, ognia i innych obrażeń, zginęło ośmioro obrońców: tożsamości dwóch z nich – ofiar pożaru, nie udało się ustalić. Na skutek odniesionych ran zmarło pięć kolejnych dorosłych osób oraz 11-letnia wychowanica pocztowego dozorcy. Pięciu pocztowców zdołało uciec w zamieszeniu powstałym po kapitulacji.

SĄD SKAZAŁ NA ŚMIERĆ

Jeszcze we wrześniu 1939 r. 38 obrońców poczty, którzy przeżyli wrześniowy szturm i nie zdołali zbiec, stanęło przed niemieckim sądem wojennym, który – wbrew międzynarodowym konwencjom i lokalnemu prawu, skazał ich na śmierć za „działalność partyzancką”. 5 października hitlerowcy rozstrzelali skazanych. Ciała pochowano w nieoznaczonym miejscu – przez długie lata wiadomo było tylko, że znajdowało się ono w pobliżu ówczesnego gdańskiego lotniska na Zaspie. W sierpniu 1991 r. w czasie prac budowlanych na gdańskim osiedlu Zaspa natrafiono na zbiorową mogiłę, w której – jak się okazało po badaniach antropologicznych, pochowano rozstrzelanych pocztowców. 5 kwietnia 1992 r. odbył się uroczysty pogrzeb na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu w Gdańsku.

Znalezione w zbiorowym grobie rzeczy osobiste należące do pocztowców trafiły do gdańskiego oddziału Muzeum Poczty i Telekomunikacji. W 2003 r. placówka weszła w skład Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.

W maju 1998 r. Krajowy Sąd w Lubece uniewinnił obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, skazanych na śmierć i rozstrzelanych. Sąd uznał, że we wrześniu 1939 r. na terenie Wolnego Miasta Gdańsk nie obowiązywało prawo wojenne III Rzeszy, na mocy którego – i to „z rażącym naruszeniem” tych przepisów – skazano polskich obrońców gdańskiej poczty. Lubecki sąd stwierdził, że postępowanie członków sądu, który wydał wyrok na pocztowców, można zakwalifikować jako zbrodnię sądową (justizmord).

PAP/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj