Tydzień żyli bez prądu i wody, a ich dom może się zawalić. Wichura uszkodziła dach, który w każdej chwili może runąć. Nawałnica, która przeszła przez ten teren, była kolejną tragedią w ich życiu. Mają 25-letniego syna, który chciałby pomagać rodzicom, ale nie może. Andrzej ma autyzm, porażenie mózgowe, epilepsję i problemy z kręgosłupem.
Pan Jacek wraz z żoną mieszkają w starym domu, 3 km od najbliższej wsi. Małżeństwo każdego dnia od 25 lat ma więcej problemów, niż większość z nas może sobie wyobrazić. Nawałnica z 11 sierpnia była dla nich podwójną tragedią. O ich sytuacji dowiedział się Tomasz Popiel, który wraz Sebastianem Holcerem i Valerim Kretem z grupy motocyklistów z Trójmiasta, zebrał kolegów, żeby jeszcze raz zorganizować zbiórkę i pomóc kolejnej rodzinie.
BEZ PRĄDU I WODY
– Wszędzie były połamane drzewa, cały nasz dom był nimi przykryty. Cała okolica i drogi dojazdowe do nas też były przywalone drzewami. Pięć dni czekaliśmy, aż strażacy się do nas dostaną. Przez cały tydzień nie mieliśmy wody ani prądu, a drzewa uszkodziły dach. Musieliśmy ratować dom – wspomina pan Jacek.
Drzewa, które spadły na ich dach, uszkodziły całą konstrukcję, która została przesunięta. Gospodarze pracowali każdego dnia od rana do wieczora – a niekiedy w nocy – ratując swój dobytek. Wszystko trzymało się na kominach, które też zostały naruszone. Dzięki swojej ciężkiej pracy udało im się wzmocnić całą konstrukcję, a inspektor budowlany zezwolił na pozostanie w domu. Ale następnej wichury dach nie wytrzyma.
Fot. Radio Gdańsk / Jacek Klejment
SIŁA FACEBOOKA I LUDZKICH SERC
– Kiedy tu przyjechaliśmy, widok był straszny. Zniszczenia dachu są tak ogromne, że woda leje się do środka. To są bardzo fajni i dobrzy ludzie, którzy mają chorego syna i muszą pchać ten wózek pod górę, a w dodatku… te zniszczenia. Nie wyobrażam sobie ile trzeba mieć siły, żeby to wytrzymać. Trzeba było tu przyjechać i pomóc, po prostu musieliśmy – mówi Sebastian Holcer.
Po raz kolejny Trójmiejscy motocykliści spotkali się, a dzięki sile Facebooka przez kilka dni zebrali niemal wszystko. Pan Jacek po 2 dniach dostał nową piłę od właściciela firmy budowlanej z Wejherowa. Dzięki niej mógł zabrać się za porządkowanie gospodarstwa, ale tego było za dużo dla jednego człowieka. A przecież potrzeb było wiele więcej.
Fot. Radio Gdańsk / Jacek Klejment
Ludzie o ogromnych sercach znowu nie zawiedli. W niedzielę 3 września do gospodarstwa w Trzebuniu pojechało wszystko, czego potrzebowali pan Andrzej, pani Zdzisława i ich syn. Prywatni inwestorzy przekazali nowy agregat, udało się kupić lodówkę i przekazać tyle jedzenia i produktów budowlanych, dzięki którym na jakiś czas nie będą musieli się martwić o zakupy. Pan Jacek będzie mógł zająć się gospodarstwem, a pani Zdzisława całą uwagę poświęcić synowi, który tego potrzebuje.
– Chcieliśmy drobne rzeczy, a ludzie nas zaskoczyli. Mamy chemię, ubrania i jedzenie. Dzięki materiałom budowlanym będziemy mogli wyremontować piętro. To wszystko się nam przyda, ale chcemy się też podzielić. Wkoło są jeszcze potrzebujące rodziny i my też chcemy im pomóc. Spakujemy część rzeczy, jakie dostaliśmy i się z nimi podzielimy – mówi pełna nadziei pani Zdzisława.
DOBRE ANIOŁY
– Teraz widzę to światełko w tunelu. Widzę też tych wszystkich aniołów, którzy nam pomogli i wiem, że damy radę. Byłam strasznie załamana, chodziłam i ciągle płakałam. Całe życie starałam się wszystkim dzielić z innymi, ale myślałam, że dobro nie wraca. Zawsze musiałam o to dobro walczyć, ale jednak to dobro wróciło i te wszystkie anioły tu są – dodaje wzruszona pani Zdzisława.
25-letni Andrzej uwielbia motoryzację. Od motocyklistów dostał ciężarówkę i cały karton czasopism motoryzacyjnych. „Anioły” (jak nazywa ich pani Zdzisława), chcąc zapewne zwerbować kolejnego w swoje szeregi, przekazały mu czasopisma z motocyklami właśnie. Andrzej był szczęśliwy. Świadczył o tym ciągły uśmiech na jego twarzy.
Fot. Radio Gdańsk / Jacek Klejment
Ich potrzeby chwilowo zostały zaspokojone, ale największym problemem jest wciąż dach. Firma Maxbud z Redy zdeklarowała się przekazać i dostarczyć materiały do pokrycia blachą całego dachu, a firma spod Poznania przysłała okna i wełnę do ocieplenia. Na tę chwilę potrzebne jest drewno i firma, która zbuduje nową konstrukcję dachową. Czasu jest coraz mniej, a kolejnej wichury dach nie wytrzyma. Wraz z nim może runąć całe życie tych ludzi.
POTRZEBNA NOWA KONSTRUKCJA DACHOWA
Jeśli znajdzie się darczyńca lub firma, która w zamian będzie chciał zabrać nieprzerobione drewno z gospodarstwa pana Jacka – prosimy o kontakt na adres mailowy kontakt@radiogdansk.pl lub sms na numer 603 06 06 06. Jeśli chcecie przekazać najpotrzebniejsze rzeczy dla tej czy innej rodziny, również prosimy o kontakt. Zapracowana i przemęczona pani Zdzisława marzy o macie masującej dla syna i dla siebie.
Aktualizacja 05.09 – Mata masująca dla pani Zdzisławy i jej syna trafi do nich już w najbliższą sobotę – dziękujemy.
Jacek Klejment