Saperom nie udało się do końca usunąć zatorów przy jeziorze Drużno koło Elbląga. Być może do poniedziałku potrwa walka z żywiołem. W niedzielę ponownie na wodę wypłyną amfibie, bo tamę z konarów i mułu trzeba mozolnie usuwać ręcznie. Po ostatnich ulewach i cofce na Zalewie Wiślanym w wielu akwenach koło Elbląga woda przekroczyła stany alarmowe. Na szczęście zauważalny jest spadek poziomów wód.
– W dyspozycji na 24-godzinnym dyżurze mamy 30 żołnierzy z dwoma transporterami pływającymi oraz 2 łodzie desantowe. Żołnierze w sposób ręczny umacniają wały i usuwają zatory z gałęzi, powalonych konarów i mułu – relacjonuje podpułkownik Mirosław Korotkiewicz szef wojsk inżynieryjnych 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej. Saperzy z Orzysza pomogą w likwidacji zatoru , który powstał na kanale doprowadzającym wody rzek Balewki i Dzierzgoń do jeziora Druzno. Tama liczy 300 metrów. Jest także kolejna tama poprzeczna na rzece Balewce.
– Nie ma szczęście poważnych strat w domostwach. Tylko do jednej rodziny łodzią dowozimy jedzenie i lekarstwa. To starsze małżeństwo, które już przyzwyczaiło się do corocznych podtopień. Z domu przenieśli się do ustawionego wyżej kontenera i tam przy pomocy wnuczki sobie bytują. Nie chcą się przenieść w inne miejsce. To wyjątkowo gościnni ludzie. Żaden ze strażaków goszczących u nich nie wróci bez cukierków. Gdy do nich dotarliśmy w domu było po kolana wody a gospodyni na przywitanie zaproponowała kawę – mówi Dorota Wasik wójt podelbląskiej gminy Markusy.
Wały przeciwpowodziowe jeziora Drużno są mocno nadwyrężone Ich przerwanie i wylanie wód na tereny depresyjne byłoby katastrofą. Dlatego władze gminy Markusy są gotowe do ewakuacji około 80 mieszkańców wsi sąsiadującej z
tym miejscem. Nim wojsko zacznie działanie, teren zabezpieczają strażacy z OSP.