Temat broszur dla młodzieży na temat edukacji seksualnej wrócił podczas styczniowej sesji Rady Miasta Gdańska. Radny Platformy Obywatelskiej Mariusz Andrzejczak pogratulował inicjatywy Piotrowi Kowalczukowi, zastępcy prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej. Gest spotkał się z niezadowoleniem radnych klubu Prawa i Sprawiedliwości. O sprawie zrobiło się głośno w drugim tygodniu stycznia kiedy radna klubu PiS Anna Wirska zaprezentowała treść broszur razem z działaczami stowarzyszenia MyGdańsk.pl, którym kieruje polityk PiS Andrzej Jaworski. Projekt broszur „Zdrovve Love” dotarł do nich nieoficjalnie z urzędu miasta. Prezydent Paweł Adamowicz zapewniał wówczas, że miejski program edukacji seksualnej to część miejskiego programu wspierania prokreacji (wspierania in vitro przez miasto), który uchwaliła rada miasta. Działacze stowarzyszenia MyGdańsk.pl uważają, że broszury promują one rozwiązłość seksualną czy tabletki wczesnoporonne.
„NIE ZNALAZŁEM TAM NIC KONTROWERSYJNEGO”
Temat wrócił podczas czwartkowej sesji Rady Miasta Gdańska. Wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk wręczył radnym broszury w wersji dla rodziców i dla uczniów. Po zakończeniu głosowań radny PO Mariusz Andrzejczak podziękował za nie wiceprezydentowi. Radny uważa, że ulotka zawiera informacje przydatne również dla rodziców. – Nie jest to gruba lektura, dla rodziców ma dwie strony. To materiał poglądowy zgodny z wytycznymi, które są w Polsce i które zaleca Światowa Organizacja Zdrowia – mówi gdański radny PO.
– Nie znalazłem tam nic kontrowersyjnego. To rodzice będą decydować czy dzieci będą uczyły się wychowania seksualnego, nie narzucamy tego. O pewnych rzeczach trzeba mówić, szczególnie o zagrożeniach. Żyjemy w świecie, w którym małe dzieci mogą poznać osoby niebezpieczne o skłonnościach pedofilskich – zwraca uwagę Mariusz Andrzejczak. – Uwrażliwianie rodziców na problemy nie jest wchodzeniem w intymność innych ludzi, ale jednak jest budowaniem pewnej świadomości. Dzieci są narażone na różne rzeczy, które mogą znaleźć w internecie, które są kłamliwe i nieprawdziwe, dlatego warto myśleć o edukacji, która wyjaśnia wiele rzeczy. Tam jest napisane również jak nie rozmawiać z dziećmi, na to też warto zwrócić uwagę – dodaje radny PO.
„BRAK PODANIA ŹRÓDŁA”
Radny Prawa i Sprawiedliwości Piotr Gierszewski ma zastrzeżenia co do źródeł, z których korzystali autorzy broszury. – Zostaliśmy trochę zaskoczeni przed sesją lobbowaniem na rzecz tej ulotki. Uczciwie powiem, że ją tylko przejrzałem. Pewne treści, które są w niej zawarte będą wymagały przez zleceniodawcę, mam na myśli prezydenta miasta Gdańska, dogłębnego wyjaśnienia. Brak podania precyzyjnego źródła wprowadza we mnie zakłopotanie – komentuje radny PiS. – Jeżeli w edukacji seksualnej wprowadza się wiek 0-4, zapisując w niej tak poważne kwestie edukacyjne i wprowadzanie seksualności już na takim etapie jest dla mnie rzeczą niezrozumiałą, również jako ojca trójki dzieci. Pamiętam kiedy ja jako rodzic wprowadzałem takie elementy, ale na pewno nie na etapie dwuletniego dziecka. To jest lekka przesada, a w propagandzie tej ulotki jest to wpisane jako element seksualności dziecka – dodaje Piotr Gierszewski.
„BĘDĘ SZUKAĆ POZYTYWÓW”
Radny opozycji ma również wątpliwości do kwestii skali homoseksualizmu, która została podana w broszurze. – Zastanawia mnie też podanie populacji osób odmiennych seksualnie, gdzie podaje się 25 proc. Pytam gdzie tu jest błąd statystyczny. Jeżeli piszemy od 2-25 to jest to tak duży stopień ogólności, że mówienie, że taki problem ma co czwarty młody człowiek, czy co czwarty gdańszczanin jest lekką przesadą – komentuje Piotr Gierszewski. – Czekam na konferencję, o której pan prezydent mówił, na której fachowcy będą mówić o treści zawartej w tej ulotce. Ja się będę przysłuchiwał i będę mógł sobie wyjaśnić pewne uogólnienia oraz znaleźć pozytywy w tej ulotce. Mam nadzieję, że tego typu sprawami zajmą się fachowcy a nie politycy – dodaje radny PiS.
„ULOTKĘ WYRWANO Z KONTEKSTU”
Tymczasem zastępca prezydenta Gdańska Piotr Kowalczuk przypomina, że w zajęciach z edukacji seksualnej uczniowie będą brać udział tylko za zgodą rodziców. – Cały program jest częścią projektu, który dotyczy zdrowia prokreacyjnego mieszkańców Gdańska, który został uchwalony, a teraz jest konsekwentnie wdrażany – mówi zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki społecznej. – Eksperci i fachowcy przygotowali materiały zarówno te w postaci ulotek, do których dotarli radni PiS-u. Proszę pamiętać, że będą też zajęcia dla uczniów i rodziców, którzy zadecydują czy ich dzieci będą mogły uczęszczać w tych zajęciach. Najpierw rodzic musi uzyskać o tym wiedzę. Wyrwana z kontekstu sama ulotka nie daje pełnego oglądu – mówi Piotr Kowalczuk.
– Ogromny smutek budzi we mnie to co powiedział radny Milewski o „defekcie homoseksualizmu”, a nie to co mówi na ten temat Światowa Organizacja Zdrowia, czyli o „innej orientacji”. To jest nasz problem. Ta wiedza musi się pojawić u samych rajców – mówi wiceprezydent Gdańska. – Ufam, że z tych zajęć wyjdzie ogromne dobro dla młodych ludzi. Zależy nam żeby nie było niechcianych ciąż u młodych dziewcząt, żeby nie było chorób wenerycznych, żeby młodzi ludzie wiedzieli w jakich warunkach zaczynać współżycie seksualne. To jest cały program z całym spektrum zajęć związany również z psychologią i zdrowiem – dodaje Piotr Kowalczuk.
SZCZEGÓŁY PROGRAMU W LUTYM
Wiceprezydent Gdańska zapowiedział, że w trzecim tygodniu lutego będzie publiczna debata na ten temat. Wezmą w niej udział autorzy oraz recenzenci materiałów edukacyjnych. – Chcemy zaprezentować to opinii publicznej. Czas też na drugi etap konkursu na osoby, które będą prowadzić te zajęcia w szkołach, jeszcze raz podkreślę, za zgodą rodziców – mówi Piotr Kowalczuk.