To bardzo płochliwy i rzadki w Bałtyku gatunek. Zaplątał się w rybackie sieci [POSŁUCHAJ]

Nietypowy finał połowów ryb na wysokości Rowów. Rybacy wyciągnęli z wody morświna. Niestety już nie żył. Miał niespełna 140 centymetrów długości i ważył około 30 kilogramów. Rybacy przyznają, że wyłowienie tak rzadkiego morskiego ssaka, zdarzyło im się dopiero dwa razy na przestrzeni 30 lat pracy.

– Morświna wyłowiono 2 mile od brzegu – mów dr Iwona Pawliczka, kierownik Stacji Morskiej im. Profesora Krzysztofa Skóry w Helu. – To młody samczyk, który, jak można ocenić po wyglądzie, był w dobrej kondycji. Ssaki, mimo że jest ich niewiele, mieszkają w całym Bałtyku, a południowa część morza to dobre żerowisko dla młodych zwierząt – dodaje.

– Ssaka przywieźliśmy wczoraj, 26 marca. Pobraliśmy na razie materiał do badań genetycznych, ponieważ potrzebne są próbki z niezamrożonego materiału – tłumaczy dr Iwona Pawliczka. Teraz ciało znajduje się w chłodni, zabezpieczone do dalszych badań.

MORŚWIN INTROWERTYK

To bardzo płochliwy i rzadki w Bałtyku gatunek. Morświn jest pod ścisłą ochroną. Według szacunkowych danych, w Bałtyku żyje raptem 400 morświnów. To gatunek, który jest pod ścisłą ochroną. Przyłów w sieciach rybackich jest jednym z głównych zagrożeń dla tych zwierząt.

– Można w prosty sposób uniknąć śmiertelnych przypadków, przyczepiając do sieci tzw. pingery, czyli akustyczne sygnalizatory, ostrzegające morświny przed niebezpieczeństwem – mówi Iwona Pawliczka.

Zwierzę jest „kuzynem” delfina, trochę się jednak od niego różni. Nie tylko wyglądem, ale i osobowością. Morświny, w przeciwieństwie do delfinów, są skryte i mało towarzyskie. To samotnicy, którzy czasem przemieszczają się też w małych grupkach. Tak, jak wszystkie ssaki, oddychają powietrzem atmosferycznym, muszą więc wypłynąć nad powierzchnię, aby nasycić się tlenem.

POSŁUCHAJ MATERIAŁU PAWŁA DROŻDŻA:

 


Paweł Drożdż/Patrycja Oryl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj