Listonoszka z Gdańska powiadomiła policję, że została okradziona. Tylko, że żadnych napastników nie było

Zaskakujący zwrot akcji w sprawie napadu na listonoszkę w Gdańsku. Jak nieoficjalnie dowiedział się nasz reporter, żadnego rozboju nie było, a kobieta mogła zmyślić całe zdarzenie i ukraść pieniądze.

Kobieta została zatrzymana w policyjnej celi, prawdopodobnie w piątek zostanie przesłuchana i usłyszy zarzuty.

DORĘCZYŁA JEDNĄ EMERYTURĘ

Jak ustalił nieoficjalnie nasz reporter 19-letnia listonoszka rano pobrała z poczty 13 tysięcy złotych. Doręczyła tylko jedną emeryturę, a potem zgłosiła napad. Zeznała, że gdy była na Kartuskiej, dwóch sprawców uderzyło ją w głowę i ukradło około 10 tysięcy złotych i telefon komórkowy.

ŻADNEGO NAPADU NIE BYŁO?

Policja prowadziła zakrojone na dużą skalę poszukiwania bandytów. Ustaliła, że żadnego napadu nie było, a listonoszka mogła sama ukraść pieniądze. Przeszukano jej dom, ale gotówki na razie nie znaleziono. Znaleziono natomiast niewielkie ilości środków odurzających. Nieoficjalnie wiadomo też, że kobieta miała wyjaśniać, że sfingowała napad, bo ma problemy finansowe. Noc spędzi w policyjnej celi – w piątek będzie tłumaczyć się prokuratorowi.

Grzegorz Armatowski/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj