Tauron i KGHM wycofani z projektu jądrowego. Tchórzewski: „Powodem są ograniczone możliwości finansowe”

Tauron i KGHM nie będą uczestniczyć w projekcie jądrowym. Ministerstwo Energii chce, by PGE w nim pozostało. Nie ma decyzji, by PGE miało wycofać się z roli lidera w projekcie – poinformował PAP Biznes minister energii Krzysztof Tchórzewski.

Minister, pytany o planowane konsorcjum firm, które miałoby realizować projekt jądrowy, przypominał, że właścicielem spółki, która ma za zadanie zbudować elektrownię jądrową, są spółki energetyczne i KGHM.

– Z punktu widzenia możliwości finansowych muszę z tego projektu wycofać Tauron i KGHM. Ich deklaracja na poziomie udziału po 10 proc. spowodowałaby zobowiązania na poziomie 800-850 mln zł. KGHM ma kłopoty z aktywami zagranicznymi, a Tauron realizuje dużą inwestycję w Jaworznie. Już tylko z tej przyczyny muszę znaleźć kogoś innego – powiedział PAP Biznes Tchórzewski. – Jeśli chodzi o Eneę, to spółka zaangażowała się w budowę bloku w Ostrołęce, chce też realizować projekt zgazowania węgla przy Bogdance i też by się chciała wycofać z tego projektu – dodał.

PGE SIĘ WYCOFA?

Polska Grupa Energetyczna poza realizacją inwestycji w Opolu, Turowie, planuje również budowę bloków w Dolnej Odrze. Minister Tchórzewski dodał, że chciałby, aby PGE pozostało w projekcie jądrowym, jednocześnie zapewniając o jego wiodącej roli w tym przedsięwzięciu.

ORLEN LIDEREM?

W ubiegłym tygodniu media spekulowały, że rolę lidera projektu elektrowni atomowej miałby natomiast przejąć PKN Orlen. Zapytany o możliwość dołączenia Orlenu do projektu jądrowego minister energii odpowiedział jedynie: – Orlen jest na etapie olbrzymich przekształceń.

Wcześniej, podczas panelu na Europejskim Kongresie Gospodarczym, minister powiedział, że projekt jądrowy potrzebuje strategicznego inwestora, który by go „pociągnął”. Jednocześnie zapewnił, że są prowadzone rozmowy w tej dziedzinie.

KONIECZNOŚĆ REZERWY

Nie wyobrażam sobie budowy energetyki wiatrowej na morzu, bez perspektywy rezerwy w postaci atomu – oświadczył też minister Tchórzewski. Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach przyznał, że istnieje duża presja na budowę energetyki wiatrowej na morzu (offshore), a prawdopodobny poziom oczekiwań potencjalnych inwestorów to 7-9 GW.

– Tyle samo mocy musimy mieć w rezerwie – dodał, zauważając jednocześnie, że nad morzem nie ma dużych konwencjonalnych źródeł energii, które taką rezerwę mogłyby zapewnić. – Nie ukrywam, że czekam na decyzję. Tak, otwieramy się na morze, jeżeli otworzymy się na rozbudowę energetyki konwencjonalnej nad morzem – stwierdził. Przypomniał, że PGE rozważa budowę na północy kraju dwóch nowych bloków gazowych, ale „jest też potrzebna niezwykle ważna decyzja o budowie elektrowni jądrowej”.

– Nie wyobrażam sobie podjęcia decyzji o budowie offshore bez rozstrzygnięcia sprawy energetyki jądrowej. Nie widzę możliwości budowy offshore bez perspektywy budowy rezerwy – mówił minister. Jak zaznaczył, „od 2021 r. udział węgla w produkcji energii elektrycznej będzie sukcesywnie spadał w związku z koniecznością wyłączenia najstarszych bloków”. – A wszystko co nowe, będzie „pozawęglowe”. Zakładam utrzymanie poziomu zużycia węgla do roku 2045-2050, co przy dynamicznym wzroście zużycia energii elektrycznej oznacza spadek udziału węgla w produkcji z ok. 80 proc. do 50 proc. – mówił Tchórzewski. – To bardzo duży wysiłek inwestycyjny – dodał.

WZROST ZUŻYCIA GAZU

Prezes PGNiG Piotr Woźniak w czasie dyskusji o strategii dla polskiej energetyki zwrócił z kolei uwagę na bardzo szybki wzrost zużycia gazu, za który odpowiada elektroenergetyka. Podkreślił, że w ciągu 4 lat sektor ten podbije zużycie o kolejne 4 mld przy bardzo konserwatywnych założeniach. To oznacza, że ewentualne kłopoty z dostawami gazu przekładać się będą na braki energii, dlatego koniecznie należy usunąć monopol w imporcie gazu i zapewnić sobie dostęp do złóż zewnętrznych na warunkach rynkowych – mówił prezes PGNiG.

Woźniak wyraził przekonanie, że sytuację taką uda się osiągnąć po 2022 r., czyli po uruchomieniu gazociągu Baltic Pipe, przy jednoczesnym zwiększeniu możliwości produkcyjnych PGNiG na koncesja spółki na Morzu Północnym i szelfie norweskim. Chcemy wypełnić gazociąg własnym gazem, własny gaz zawsze jest najtańszy – podkreślił.

Joanna Stankiewicz/PAP/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj