Czy Gdynia i Sopot będą mogły pozwać Gdańsk za zamknięte plaże? Pytamy eksperta

Sytuacja, która powstała w wyniku awarii przepompowni ścieków na Ołowiance może nieść za sobą kolejne konsekwencje. W wyniku przekroczenia normy zanieczyszczeń w Zatoce Gdańskiej, pomorski sanepid chce zamknąć wszystkie plaże w Trójmieście. Czy w takiej sytuacji władze Gdyni i Sopotu, a także lokalni przedsiębiorcy mogą wnieść do sądu pozwy o odszkodowania?

-Jest to możliwe – mówi Patryk Standarski, radca prawny z kancelarii Aval-Consult. – Żeby wystąpić do sądu potrzebne są wszystkie dowody, tj. kto poniósł winę, czy w ogóle jest ktoś winny wobec zaistniałej sytuacji. Dodatkowo można spróbować wykazać tzw. utracone korzyści, czyli co można by było osiągnąć, gdyby szkoda nie nastąpiła. Dopóki nie mamy wystarczających informacji o przyczynach całego zdarzenia i o ewentualnym winnym, będzie ciężko udowodnić wysokość poniesionych szkód – dodał.

NA RAZIE BEZ KROKÓW

Póki co władze Gdyni i Sopotu nie planują składać wniosków do sądu o ewentualne odszkodowanie. – Kontrolujemy sytuację. Dotychczas od pomorskiego sanepidu otrzymaliśmy jedynie ostrzeżenie przed wchodzeniem do wody. Dopóki nie rozpoczął się sezon kąpielowy nie będziemy podejmować żadnych kroków – mówi Magdalena Czarzyńska-Jachim, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Sopot.

POPRAWA SYTUACJI

Obecnie wydaje się, że sytuacja wraca do normy. W przepompowni na Ołowiance działa już pierwsza pompa, w której umieszczono silnik sprowadzony z Holandii. Do godziny 13 zrzuty ścieków do Motławy zostały zmniejszone o ok. 25 proc. Optymistyczny scenariusz zakłada, że praca przepompowni wróci do normy w czwartek w godzinach wieczornych. Pozostałe silniki na razie są przygotowywane do uruchomienia, jeden z nich wciąż jest ogrzewany po tym, jak uległ zalaniu. 

mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj