Żuławska kolej wąskotorowa znów w modzie. Czy znajdą się pieniądze na rewitalizację linii?

To już nie tylko atrakcja turystyczna, ale też realna alternatywa dla podróży autem. Żuławska kolej wąskotorowa wraca do łask. W sezonie pociągi przewożą ponad 60 tysięcy pasażerów, o 20 tysięcy więcej niż kilka lat temu. W kolejnych latach liczba ta może być jeszcze wyższa, bo Pomorskie Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych, operator wąskotorówki, liczy na rewitalizację linii.

Historia żuławskiej kolei wąskotorowej liczy już ponad sto lat. Na początku ubiegłego wieku pociągi na Żuławach były wykorzystywane przede wszystkim do przewozu buraków cukrowych. Z czasem zaczęły jednak służyć mieszkańcom regionu do codziennych przejazdów. Nie trwało to długo, gdyż w latach sześćdziesiątych, wraz z rozwojem transportu drogowego, rozpoczął się proces likwidacji wąskotorówki, która swego czasu docierała nawet do Gdańska. Przejazdy pasażerskie wstrzymano we wrześniu 1996 roku, a trzy lata później nastąpiła oficjalna likwidacja należących do PKP Gdańskich Kolei Dojazdowych.

REGULARNE POŁĄCZENIA

Niespełna rok po likwidacji swoje starania o przejęcie tego, co pozostało po Gdańskich Kolejach Dojazdowych rozpoczęło Pomorskie Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych. Odbudowano bazę kolei w Nowym Dworze Gdańskim, wyremontowano pozyskany tabor. Pierwszy pociąg wyruszył na szlak po sześcioletniej przerwie, w sierpniu 2002 roku. Dziesięć miesięcy później uruchomiono regularne połączenia z Nowego Dworu Gdańskiego do Prawego Brzegu Wisły i Sztutowa.

Dziś żuławska wąskotorówka, obsługiwana przez Pomorskie Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych, działa przez całe wakacje oraz w wybrane weekendy. Pociągi Żuławskiej Kolei Dojazdowej przewożą w sezonie ponad 60 tysięcy pasażerów. – Ta liczba pokazuje, że jesteśmy tu potrzebni – twierdzi Filip Bebenow z PTMKŻ.

BRAK PIENIĘDZY NA INWESTYCJE

Miłośnicy kolei utrzymują sezonowe połączenia bez systemowego wsparcia. Co za tym idzie, inwestycje w kolejową infrastrukturę są poza ich zasięgiem. – Potrzeby są na tyle duże, że za kilka lat nasze utrzymanie przestanie wystarczać. Mówimy przecież m.in. o takich obiektach inżynieryjnych jak most obrotowy w Rybinie, który ma ponad sto lat – przypomina Filip Bebenow.

Członkowie PTMKŻ liczą na to, że wkrótce uda się pozyskać zewnętrze finansowanie. Do Urzędu Marszałkowskiego wpłynął już wniosek o dofinansowanie wartej ponad 1,2 mln złotych dokumentacji projektowej rewitalizacji żuławskiej wąskotorówki. Wyniki konkursu ogłoszonego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego poznamy we wrześniu.

– Myślimy o rozwoju transportu kolejowego na Żuławach i Mierzei Wiślanej, ale robimy to krok po kroku. Najpierw dokumentacja, potem analiza możliwości technicznych, a na koniec dopasowanie siatki połączeń – mówi Ryszard Świlski, członek Zarządu Województwa Pomorskiego. – Nie sztuką jest wybudować. Sztuką jest utrzymać całą infrastrukturę – dodaje.

BĘDĄ ŚRODKI?

Panująca w Urzędzie Marszałkowskim atmosfera zdaje się jednak sprzyjać inwestycjom kolejowym. Budowa Pomorskiej Kolei Metropolitalnej, modernizacja kolei na Półwysep Helski i reaktywacja weekendowych połączeń z Czerska do Kościerzyny to tylko niektóre z pozytywnych przykładów z ostatnich lat. Przystanki Żuławskiej Kolei Dojazdowej pojawiły się na opublikowanej przez Urząd Marszałkowski mapie rozwoju kolei na Pomorzu do 2025 roku. – Stawiamy na kolej i chcemy, by mieszkańcy Pomorza przesiadali się z samochodów do pociągów. Wierzymy, że dobrze poprowadzona inwestycja na Żuławach przyniesie taki efekt – mówi Ryszard Świlski. – Na euforię jest jeszcze za wcześnie, ale cieszymy się, że po raz pierwszy ŻKD pojawiła się w dyskusji na poziomie wojewódzkim. W końcu ktoś zauważył, że jesteśmy istotni w całym systemie – komentuje Filip Bebenow.

JEST CO NADRABIAĆ

Na Żuławach i Mierzei Wiślanej jest co nadrabiać. Krótko po II wojnie światowej długość czynnych torów Gdańskiej Kolei Dojazdowej wynosiła 295 kilometrów. Wykorzystywany dziś szlak to zaledwie 36 kilometrów. Rozbiórka torów trwała do 2017 roku, kiedy zlikwidowano szlak z Nowego Dworu Gdańskiego do Ostaszewa.

 – Zabrakło świadomości, jak ważna jest ta kolej. Stąd nie tylko bierna postawa włodarzy, ale i działania zmierzające do likwidacji wąskotorówki – mówi Jakub Farinade, wójt gminy Sztutowo. Dziś wójt Sztutowa kibicuje planom rewitalizacji wąskotorówki, która przez projektowany most nad przekopem Mierzei Wiślanej miałaby docierać aż do Krynicy Morskiej.

– Potrzebujemy w pełni funkcjonalnego, alternatywnego systemu komunikacyjnego. Istniejący układ drogowy sprawia, że kilkudziesięciokilometrowa podróż autem na Mierzeję Wiślaną może zamienić się w koszmar – dodaje Jakub Farinade. Według wójta inwestycje w kolej mogą pomóc w rozwiązaniu tego problemu. – Nasz pociąg porusza się z prędkością 30 km/h i często jest tak, że wyprzedza stojące w korku samochody – zauważa Filip Bebenow.

Koszt rewitalizacji żuławskiej wąskotorówki może wynieść nawet kilkadziesiąt milionów złotych. 

Więcej w materiale naszego dziennikarza:

Wojciech Stobba/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj