Straż miejska w Polsce zostanie zlikwidowana? Komendant z Sopotu powiedział nam, co o tym myśli [POSŁUCHAJ]

„Populistyczna i zła propozycja”, tak projekt uchwały Kukiz’15, o likwidacji straży miejskich w całym kraju, komentuje Marcin Skwierawski. Wiceprezydent Sopotu uważa, że w kurorcie mogłaby działać policja miejska – służba o większych od straży miejskiej uprawnieniach, podległa samorządowi. O to, czy straż miejska jest potrzebna zapytałem mieszkańców i polityków oraz samego komendanta straży pana Tomasza Duszę. Wicemarszałek Stanisław Tyszka poinformował dziennikarzy, że klub Kukiz’15 złożył w Sejmie projekt ustawy w sprawie likwidacji straży miejskich i gminnych. Wyjaśnił, że jest to jeden z postulatów jego ugrupowania przed wyborami samorządowymi.

– Straż miejska jest odbierana jako instytucja w zbyt dużym stopniu gnębiąca obywateli – czy to przez mandaty, czy to przez ściganie drobnych handlarzy. Jest ona bardzo często wykorzystywana przez lokalnych włodarzy w celach politycznych i jednocześnie jest bardzo kosztochłonna. W momencie, kiedy odebrano jej kontrolę nad fotoradarami, to te obciążenia finansowe dla samorządów wzrosły. (…) Policjanci domagają się od rządu bezskutecznie wzmocnienia finansowego, naszym zdaniem, ten projekt by temu pomógł. Pomógłby w takim zakresie, że samorządy mogłyby przeznaczać dodatkowe środki na patrole policji, również mogłyby wzmocnić policję w sensie infrastrukturalnym – mówi Stanisław Tyszka.

„POPULISTYCZNA I ZŁA PROPOZYCJA”

Do doniesień prasowych na temat postulatów ruchu Kukiz’15 odniósł się na Facebooku wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski:

– Populistyczna i zła propozycja. Nastawiona na krótkotrwały poklask polityczny. W wielu miastach, a zwłaszcza w Sopocie, straż miejska jest po prostu potrzebna. Osobiście jestem zwolennikiem zwiększenia kompetencji straży i przekształcenie jej w Policję Miejską. Nasza świadomość obywatelska oraz oczekiwania ładu i porządku w miastach są coraz większe. Mieszkańcy oczekują stanowczości wobec kierowców, którzy niszczą samochodami skwery, zieleńce, zastawiają bramy wjazdowe, czy zajmują miejsca dedykowane niepełnosprawnym. A to właśnie m.in. Straż Miejska za to odpowiada.

REFERENDUM W SPRAWIE LIKWIDACJI SM

Słowa wiceprezydenta wywołały dyskusję. Podobne spory trwały już przed laty, gdy propozycję likwidacji straży składał Kongres Nowej Prawicy. Członkowie partii zbierali wówczas podpisy, by móc zorganizować referendum w tej sprawie. Oto jak argumentował wówczas tę potrzebę ówczesny wiceprezes ugrupowania Artur Dziambor:

– Straż miejska może nie istnieć, te obowiązki może przejąć policja, a po części też firma ochroniarska oraz służba parkingowa. (…) Psychologicznie zupełnie inaczej to działa, jeżeli idzie policjant niż gdy interweniuje strażnik miejski. Te akcje są skuteczniejsze, nie ma wysługiwania się jednej służby drugą.

INGERENCJA WE WŁADZĘ LOKALNĄ

Do referendum w 2013 roku nie doszło, bo członkom partii i ich zwolennikom nie udało się zebrać wymaganych 10 proc. podpisów mieszkańców Sopotu. Po latach Dziambor, obecnie należący do partii Wolność, podtrzymuje swoje zdanie na temat straży, uważa jednak, że pomysł Kukiz’15 przeczy zasadom wolności samorządów:

– To jest ingerencja we władzę lokalną. Gdyby to był ich projekt, jako grupy samorządowej, mówiący o tym, że oni, gdy będą mieli wszędzie swoich prezydentów, swoje rady miasta, będą likwidować straże miejskie, ja mógłbym zadeklarować to samo. Jeżeli jednak Kukiz’15 myśli o państwowym zakazie istnienia straży miejskiej, to to jest niemożliwe, a nawet gdyby było możliwe, byłoby nieprzyjemne, ponieważ to miasto decyduje o tym, czy potrzebuje takiej służby, czy nie.

Posłuchaj materiału naszego dziennikarza:

KOMENDANT: „TO KIEŁBASA WYBORCZA”

Komendant Straży Miejskiej w Sopocie nazywa propozycje posłów „kiełbasą wyborczą”. Podkreśla przy tym, że straż miejska różni się od policji nie tylko uprawnieniami, ale też możliwościami dostosowania się do lokalnych uwarunkowań. To ostatnie wynika z braku centralizacji, dzięki czemu strażnicy realizują strategie podjęte przy współdziałaniu z samorządem.

– Myślę, że to jest typowa kiełbasa wyborcza. Wychodzi z tym ugrupowanie, które ma niewielki procent udziału w samorządach, a próbuje zagłębić się w temat, który dotyczy burmistrzów, prezydentów czy wójtów. Gdyby któryś z nich chciał zlikwidować straż miejską, to ma taki instrument i może to zrobić. Ale widocznie te straże są potrzebne. (…) W Sopocie przeżyliśmy próbę referendalną rozwiązania nas. Okazało się, że jej organizatorzy, związani z partią pana Janusz Korwin-Mikkego nie zebrali określonej ilości głosów pozwalającej w ogóle na rozpoczęcie referendum. To świadczy o tym, że Straż Miejska w Sopocie cieszy się dużym zaufaniem społecznym.

STEREOTYP WALKI Z PRZEKUPKAMI

Komendant wskazuje, że politycy posługują się stereotypami. Mówi, że wizja strażników walczących ze starszymi kobietami handlującymi pietruszką nie przystaje do rzeczywistości, w której „straż zachęcając je do skorzystania za symboliczną opłatą z sopockiego rynku”. Podkreśla także, że Straż Miejska w Sopocie nie zarabiała na fotoradarach, a ilość wezwań i interwencji świadczy nie tylko o potrzebie istnienia straży, ale także o dużym poparciu dla niej.  

PRZEKSZTAŁCENIE W POLICJĘ MIEJSKĄ

Tomasz Dusza wyjaśnia także, że chciałby zreformowania straży miejskiej, o co zabiegał, uczestnicząc w rządowym programie. Zapytany o to, czym miałaby być Policja Miejska w Sopocie, co także podniósł w poście na FB Marcin Skwierawski, odpowiedział:

– Pomysł przekształcania straży miejskich w policje municypalne pojawił się wiele lat temu. Obecna partia rządząca zaprosiła strażników dwa lata temu do programu restrukturyzacji. Jako strażnicy, komendanci straży z całej Polski przesłaliśmy wielostronicowy dokument, w którym sami występujemy z pewnymi propozycjami zreformowania straży miejskiej i zwiększenia jej uprawnień. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Przykładowo, kiedy jedzie samochód pod prąd, strażnik nie może go zatrzymać. Walczymy z takimi rzeczami, chcemy być bardziej widoczni, bardziej skuteczni dla mieszkańców. Niestety, minęły dwa lata i nie ma żadnego dokumentu, który by naszą pracę restrukturyzował.

CZASEM ZBYT RESTRYKCYJNI, ALE POTRZEBNI?

Wśród pytanych mieszkańców zdania są podzielone. Z jednej strony straż miejska jest odbierana jako instytucja opresywna. Odczuwają to m.in. właściciele czworonogów, którzy skarżą się na brak wyrozumiałości czy kierowcy, którzy uważają, że strażnicy rzadziej są skłonny do dawania pouczeń, a częściej wlepiają mandaty. Z drugiej strony, sopocianie, szczególnie w sezonie, chętnie wzywają strażników, widząc zastawione samochodami bramy czy chodniki. Chwali się także straż za pomoc ratowaniu zwierząt. Kiedy jednak istnieje bezpośrednie zagrożenie, nadal wzywana jest policja. Wypomina się też straży „grzechy” przeszłości, czyli np. słynne na całą Polskę usuwanie z ulicy grającego muzyka, którego zaczął bronić tłum. To właśnie nastroje związane z tą trudną interwencją mogły w 2013 roku najbardziej zaszkodzić strażnikom, gdyby doszło do referendum.

STATYSTYKI

W 2017 roku Straż Miejska w Sopocie nałożyła mandaty na kwotę 170 tys. zł, w 2018 tylko do końca lipca kwota ta wynosiła 230 tys zł. Od początku roku założono ponad 650 blokad na koła pojazdów, odholowano ponad 50 samochodów. Podjętych zostało 15 tys. interwencji. W weekendy do dyżurnego straży dzwoni ponad 100 telefonów z prośbą o przyjazd. Budżet SM w Sopocie to ponad 2 mln zł. Strażników jest 31, dysponuje oni trzema samochodami.

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj