Pracownicy komunikacji miejskiej w Gdańsku: „Jesteśmy przepracowani, nie mamy czasu na toaletę”. Władze GAiT odpowiadają

Trwa spór w Gdańskich Autobusach i Tramwajach. Pracownicy skarżą się, że nie wszyscy dostali obiecane podwyżki. Uważają też, że władze spółki narażają ich na ogromne ryzyko – kierowcy muszą bowiem samemu przechowywać bilety oraz utarg przed rozliczeniem. Zdaniem pracowników problemów jest więcej. Sprawę komentuje przedstawiciel władz spółki.
Kierowcy i motorniczowie dostają pulę biletów i odpowiadają za nie swoimi wypłatami. Przy stanowiskach kierowcy lub motorniczego nie ma kasy fiskalnej, więc regularnie muszą się oni rozliczać z biletów branych „na kredyt”.

 
BILETY NA KREDYT

Jak mówi Elżbieta Zirajewska ze związków zawodowych, pracownicy boją się o swoje bezpieczeństwo. – Każdy pracownik jest zobowiązany posiadać bilety, pobiera je więc z kasy biletowej, po sprzedaniu biletów musi oddać pieniądze. To jest tak naprawdę kredyt, z którym my chodzimy do pracy. Jest obawa o nasze zdrowie. Jeśli ktoś chce nam krzywdę zrobić, to ją zrobi. Gros ludzi nie chce tych biletów, bo one nam przeszkadzają w pracy. Są biletomaty, można się zaopatrzyć w karnety – mówi pracownica.

Może więc warto pomyśleć o automatach na bilety? – pytamy. – Już kilka lat temu mówiłam, że byłoby miło, gdyby zainstalowano takie automaty. W innych miastach można, a u nas nie. To jest frustrujące – odpowiada przedstawicielka związków zawodowych.

 
Krzysztof Wojtkiewicz, specjalista firmy do spraw eksploatacji, odpowiada, że sprzedaż tradycyjnych biletów jest coraz mniejsza przez coraz częstsze kupowanie biletów okresowych. – Sprzedaż biletów w pojazdach zgodnie z przepisami porządkowymi jest prowadzona, ale w coraz mniejszym zakresie. Bardzo korzystna oferta cenowa biletów okresowych spowodowała przesunięcie płatności z biletów jednorazowych na okresowe. Osoby, które nie decydują się na bilety okresowe, mają do dyspozycji sieć biletomatów. W liniach 210 i 110 testujemy system płatności otwartych, który nie wymaga posiadania pieniędzy. Transakcja będzie zapisana w systemie. Mamy nadzieję, że to się przyjmie wśród pasażerów i będziemy mogli wyeliminować bilety tradycyjne – mówi przedstawiciel GAiT-u.

Za sprzedaż biletów pracownicy otrzymują 4 proc. prowizji.

ROZKŁADY JAZDY

Zdaniem pracowników jednym z głównych problemów jest układanie rozkładu jazdy. Na przejechanie trasy mającej blisko 40 przystanków jest około godzina. Między przystankami są przerwy trwające minutę lub dwie. Często nie mają możliwości na dłuższą przerwę. Podkreślają, że między końcem i początkiem następnej trasy nie mają nawet czasu skorzystać z toalety. Na to mają niekiedy zaledwie 3 minuty, co jest trudne szczególnie na węźle Brętowo, gdzie toaleta jest na dolnym poziomie, a postój tramwaju jest na wiadukcie.

Jak mówią w rozmowie z Radia Gdańsk pracownicy GAiT, rozkłady są układane ambicjonalnie, a nie praktycznie. – Głównym problemem są dla mnie rozkłady jazdy, one wszystko komplikują. One są układane ambicjonalnie, a nie funkcjonalnie, powinny być dostosowane do potrzeb mieszkańców. Brakuje 10 minut, żeby jedna linia mogła dojechać z jednego krańca na drugi, automatycznie skracają nam się przerwy. Mamy dwutorową pętlę na Łostowicach, a bardzo dużo linii tramwajowych. Można by te linie poskracać. Motorniczy wszystko musi robić w biegu. To dla nas impas – mówi nam motorniczy. Jego zdaniem nowe rozkłady powinny być ogłaszane z większym wyprzedzeniem, obecnie ogłasza się zazwyczaj 8 dni wcześniej. Powinny też zawierać czas na przerwę posiłkową.
 
– Rozkład jazdy jest pojęciem dynamicznym. On musi uwzględniać wszystko, co się dzieje. Tam gdzie jest to możliwe rozkłady jazdy są ogłaszane z jak największym wyprzedzeniem. Mamy jednak sytuacje, w których trzeba zamknąć nagle jakąś ulicę i trzeba go dostosować – odpowiada Krzysztof Wojtkiewicz.

POMOC PSYCHOLOGICZNA

Pracownicy skarżą się, że się przepracowują. Gdy kierowcy i motorniczowie po blisko godzinnej trasie chcą skorzystać z toalety, pasażerowie skarżą się na opóźnienia. Piszą skargi na pracowników, a niekiedy obrzucają ich wyzwiskami. Takie skargi są z reguły rozpatrywane na korzyść pasażerów. Odbija się to mocno na kondycji psychicznej kierowców i motorniczych, którzy na każdej trasie ponoszą odpowiedzialność za pasażerów. Pracownicy twierdzą, że przydałaby im się pomoc psychologiczna. Ta jest zapewniana, gdy kierowca lub motorniczy dozna wypadku.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj