Atak na życie i zdrowie Pawła Adamowicza jest godny najwyższego potępienia – tak mówią zgodnie politycy wszystkich opcji. To dla wszystkich szok, ale też pojawia się mnóstwo pytań. Czy prezydenci miast nie powinni mieć ochrony? Czy w firmach ochroniarskich nie przeprowadza się kontroli?
Gościem Radia Gdańsk był wojewoda pomorski Dariusz Drelich.
– Żaden polityk na Pomorzu nie ma ochrony osobistej i nie chciałbym, żeby kiedykolwiek musiało się to zmienić. Pamiętajmy, że dla nas ochrona, oddzielenie od ludzi, utrudnia nam pełnienie obowiązków. Wszyscy pełniący służbę publiczną chcą rozmawiać z mieszkańcami – mówił.
„SŁOWNĄ AGRESJĘ TRZEBA POTĘPIAĆ”
– Byliśmy dumni, że nie ma agresji, poza zdarzającą się słowną, którą też należy potępić. Każde nieprzemyślane słowa prowadzą do pewnej radykalizacji, a ta przeradza się w ekstremizm, a później w terroryzm albo takie ataki, z jakim mieliśmy do czynienia wczoraj – dodał wojewoda pomorski.
LUKI W OCHRONIE?
– Rozmowa o sprawie ochrony to nie jest najlepszy moment. Myślę, że służby najlepiej wyjaśnią luki. Żeby nie dywagować, wystarczy poczekać. To nie jest tak, że firmy nie są kontrolowane. Problem polega na tym, jak to wygląda na konkretnej imprezie. Zapewne była ona zarejestrowana jako impreza masowa. Być może ochrona koncentrowała się na publiczności, a zapomniała, że scena też wymaga ochrony – podkreślił.
POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY: