Mevo na Pomorzu to już nie problem. To kompromitacja. Samorządowcy tracą cierpliwość, a „światła w tunelu nie widać”

Wciąż nie wiadomo, kiedy mieszkańcy Pomorza będą mogli korzystać z roweru metropolitalnego Mevo. Dostawca deklaruje, że kończy testy. Pierwsza partia 1200 z 4 tysięcy rowerów miała być gotowa już w połowie listopada ubiegłego roku. Termin oddania systemu jednak kilkukrotnie przekładano. Przedstawiciele firmy Nextbike, która wygrała przetarg , tłumaczą, że problem sprawiał system lokalizacji GPS. Jak mówi Marek Pogorzelski, firma w połowie lutego zgłosiła drugą gotowość do odbioru. – Trwają testy systemu. Po tym, jak się zakończą, zakładam, że ze skutkiem pozytywnym, w ciągu siedmiu dni system będzie udostępniony – mówił.

CIERPLIWOŚĆ SIĘ KOŃCZY
 

Dominik Makurat z Obszaru Metropolitalnego Gdańsk-Sopot-Gdynia liczy na to, że procedura potrwa maksymalnie kilkanaście dni. Przyznaje, że cierpliwość samorządowców już się kończy, ale „niestety musimy opanować te emocje, ponieważ nerwy nie będą nikomu służyły”. – Wiemy, że operatorowi zależy na tym uruchomieniu. Współpracujemy z nim, bo wiemy, że będziemy wspólnie działali przez ponad 6 lat, dlatego chcemy to zrobić jak najlepiej i jak najszybciej – dodaje.

NIEWESOŁY WIDOK
 

Na ulicach dziś widać na razie pojedyncze jednoślady, dostępne tylko dla testerów. Krzysztof Mystkowski, rowerzysta i fotograf agencji Kosycarz Foto Press przyznaje, że to niewesoły widok. – Trochę czasu rzeczywiście to trwa i światła nie widać w tunelu. Widziałem tych ekspertów, którzy jeździli i testowali, a dziś z kolei przejeżdżałem przez Morenę i rowery wyglądały, jakby były porzucone – tłumaczy fotograf.

 

 

Jak mówi Dominik Makurat, warto dokończyć rozpoczęte prace, bo zerwanie umowy wiązałoby się z rozpisaniem nowego przetargu, czasem na wprowadzenie nowego operatora, a i tak obecna spółka mogłaby znów wystartować.

DUŻE WYZWANIE

– Wiadomo było, że nie będzie łatwo – tłumaczy Marek Pogorzelski. – Mieliśmy świadomość, że podejmujemy się bardzo dużego wyzwania. Oczywiście podpisując umowę nie zakładaliśmy, że nastąpią takie problemy. Teraz zależy nam na tym, by jak najszybciej udostępnić te rowery – dodaje.

Firma Nextbike za każdy rozpoczęty miesiąc opóźnienia będzie musiała zapłacić 300 tysięcy złotych kary, jednak nie więcej niż 900 tysięcy za każdy etap przedsięwzięcia. Koszt całego zamówienia to prawie 40 milionów złotych. 17 milionów to dofinansowanie unijne. 

Sebastian Kwiatkowski/mk/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj