Rodzice harcerzy, którzy podczas tragicznej nawałnicy w sierpniu 2017 roku byli w Suszku, stają w obronie komendantów obozu. Zginęły wówczas dwie nastolatki. 13-letnia Asia i 14-letnia Olga.
Prokuratura postawiła już zarzut zastępcy komendanta obozu Włodzimierzowi D. Mężczyzna ma odpowiadać za nieumyślne narażenie uczestników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, doprowadzenie do nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch nastolatek, a także nieumyślne spowodowanie obrażeń ciała u kilkudziesięciu innych uczestników obozu. Podobny zarzut ma usłyszeć komendant obozu.
„NIE MOGĘ UWIERZYĆ W TO CO SIĘ DZIEJE”
Rodzice harcerzy, do których dotarł nasz reporter, twierdzą, że prokuratura nie powinna oskarżać tych osób. – Jestem ciężko zszokowana i wręcz nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. Dlaczego ludzie, którzy nie wiedzieli, że zagrożenie zbliża się w ich kierunku, mają zostać oskarżeni – komentuje Iwona Piątek, matka jednego z uczestników obozu. – Według nas, rodziców, komendanci zrobili 100 procent tego, co powinni zrobić, uratowali nasze dzieci. Mimo że sami bali się o własne życie, o własne zdrowie. Wyciągali dzieci z namiotów. Nie rozumiem, czemu prokuratura chce postawić takie zarzuty – dodaje Ewa Jankowska, rodzic dziecka, które również brało udział w obozie.
PODEJRZANYCH JEST WIĘCEJ
Wcześniej zarzuty w sprawie tragedii usłyszał były dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Chojnicach. Ma odpowiadać za niedopełnienie obowiązków służbowych. Śledczy twierdzą, że mężczyzna nie przekazał podległym wydziałom alertu pogodowego o nadchodzącej nawałnicy.
Posłuchaj materiału naszego reportera.
Grzegorz Armatowski/mim